United States or Armenia ? Vote for the TOP Country of the Week !


O ziemio włoska! dziś mi nie żal ciebie Za to, że wieczną ty się maisz wiosną, Że po twych drogach święte mirty rosną, Że jak Archanioł twe słońce na niebie I że jak Anioł bladawszego lica Świeci twój księżyc, niebios twych dziewica Że z każdej w zmierzchu tkniętéj mórz twych fali Bryzgnięta piana, jak diament się pali Że po twych brzegach lecące luciole Tańczą noc całą w sennych kwiatów kole, Świecąc w powietrzu skrzydełek iskrami, Aniołki-stróże nad twych łąk różami!

Z góry obłoki, co leją wody, Nie miną nigdy twych błoni; Niech kwiatem ogród twój woni, I liczne mnożą się trzody. Na jawie twoje myśli jedyne Niech we śnie ciebie upoją! Śnij sobie, jakbyś już twoją We wrota przywiózł Halinę. Czytaj z jej twarzy lube dumanie, Gdy, ufna w miłej ozdobie, Rozważać będzie przy tobie Już wieczne z tobą mieszkanie.

Od miłości zamieram chętnie zamieram, I drzwi twoje rozwieram nagle rozwieram, I do twojej alkowy wbiegam uparcie, I przy łożu twem staję, niby na warcie! Żaden lęk mię nie zlęknie i nie wyżenie, Nawet rąk twych po murach spłoszone cienie, Choćbyś mnie zaklinała wszystkiemi słowy, Już ja nigdy nie wyjdę z twojej alkowy! Co w mgłach czyni żagiel na głębinie? Nic, prócz tego, że żegluje.

I zazwyczaj dopóty milczymy oboje, Dopóki nie dopełnisz podjętego trudu. Ileż w dłoniach twych pieczy, miłości i cudu! Kocham je, kocham za to, że piękne, że twoje. Zazdrość moja bezsilnie po łożu się miota: Kto całował twe piersi, jak ja, pokryjomu? Czy jest wśród twoich pieszczot choć jedna pieszczota, Której, prócz mnie, nie dałaś nigdy i nikomu? Gniewu mego łza twoja wówczas nie ostudzi!

Ból się skrzętny w twych wargach trzepocze, myśl zbawcza w tym bólu urasta: „Wiem, co zrobię! Obetnę warkocze „I na sprzedaż poniosę do miasta! „Głód je codzień przepala zarzewiem, „Codzień wiotsze i wartość już tracą. „Tak mi smutno i straszno, bo nie wiem, „Ile ludzie za warkocz zapłacą?”

Świętobliwy Kapłan Laurenty kazał mi się rzucić Do twych nóg i o przebaczenie prosić. Przebacz mi, ojcze! będę już uległa. *Kapulet.* Niech tam kto pójdzie prosić pana hrabię: Jutro mieć muszę spleciony ten węzeł. *Julia.* Spotkałam hrabię w celi Laurentego I okazałam mu miłość, jak mogłam, Nie przekraczając granicy skromności.

Ucieka w zapomnienia pogrążyć się toni, I nieśmiertelne pieśni za sobą uroni, S których wieki uplotą ozdobę twych skroni. I. „Ostrowy burzanu.” Na Ukrainie i Pobereżu nazywają burzanami wielkie krzaki ziela, które w czasie lata kwiatem okryte nadają przyjemną rozmaitość płaszczyznom.

Pociemku, pociemku łkasz, Bezradność twych łez rozumiem! Schorzałą śmiertelnie twarz Radośnie całować umiem. Do końca nie zbraknie mąk, Do końca wystarczy mocy! Zmarniałych, zmarniałych rąk Potrafię pożądać w nocy! Oględnie z rozkoszy mdlej piersią, co z trudem dyszy! Do śmierci, do śmierci twej Wraz z tobą nawykam w ciszy. Znowu nędza do ucha nam śpiewa, I tej śpiewki słuchamy bezradnie.

Oto zorza wolności już dla Niemiec świta, Lud schylony z zapałem na klęczkach wita; Na krew rozlaną braci przysięga przed Panem, Zwyciężyć! lub na wieki zginąć wraz z tyranem!... I zwycięży bo BÓG chce, ludu sprawa święta; BÓG skinie a Lud starga najsilniejsze pęta. Trzoda twych najemników pierzchnie dziki wrogu. Królu! BÓG Lud wspomaga, wydaj wojnę BOGU.

Czyliż pustym domysłem te czary wyśledzą? Kto w chwili pocałunków nie zagrzał swej dłoni Na twych bioder nawrzałej żądzą przegięcinie, Nie potrafi określić upojeń tej woni, Co z ciebie, jako z róży, snem potartej, płynie.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają