United States or Cameroon ? Vote for the TOP Country of the Week !


Niby zaróżowione, zdrowe, w aureoli złocistych włosów, buziaczki zasypiających rzędem obok siebie smacznie dorodnych dziatek, układały się do snu na niebieskawo-perłowem tle nieba obłoczki małe, koralowo-złote, zaklęte jakby cudownie w ostatnim odblasku śpiącego już słońca.

Zatrzymał się... Po chwili cisnął pióro, wstał i znów zaczął chodzić gorączkowo po pokoju. Jak to? szeptać zaczął. Ja miałbym, niby pies sponiewierany, odejść stąd, usunąć się, zniknąć?.. Ja miałbym zamknąć w sercu ich wspólną tajemnicę, i tem samem ocalić tego chłystka!.. Prawda, jednak, że i o nią tu chodzi, najdroż... nie dokończył, sponsowiał... Nie!

Jak to, parsknął Assessor, do kroćset niedźwiedzi Tu to niby Pan zabił? co też tu Pan bredzi! Słuchajno, odparł Rejent, tu Panie nie śledztwo, Tu obława, tu wszystkich weźmiem na świadectwo. Więc kłótnia między zgrają wszczęła się zawzięta, Ci stronę Assessora, ci brali Rejenta; O Gerwazym niewspomniał nikt, bo wszyscy biegli Z boków, i co się s przodu działo nie postrzegli.

Kształty ich, misternie w kamieniu wykute, rysy, odrzeźbione, przebudziły się niby z martwoty dotychczasowej na drobną, przelotną chwilkę na mgnienie!.. I nie to już allegoryczne postacie, ni podobizny zmarłych dawno nie, to wszak żywi ludzie, z krwi i kości!

Od przypływu krwi rozpaliły się jej na licach rumieńce i usta pokraśniały żywiej. Czuł jak z pod rzęsów długich padało nań spojrzenie rozmiłowane, pieszczotliwe. Leżąc przysunęła się ku niemu trochę, i z groźnym niby wyrzutem w oczach szepnęła: Ty, ty... Zaczął całować jej usta, rozchylone w tym uśmiechu; zarzuciła mu ręce na szyję, tuląc ku sobie. Z łąki spędziło ich słońce.

No, no... Bardzo proszę, nie wyśmiewać mi się z nas... Niby to wy, panowie, robicie co na owych sesyach. A jakże! Rozmawiacie zgoła o czem innem, papierosy palicie, kłócicie się i rozchodzicie. Ho-ho, już ja wiem dobrze, co mówię!.. odparła z przekonaniem obrażona niby Ola.

Nagle on pada na łóżko, z ust wybiega mu jakieś krótkie, gardłowe chrypienie, niby śmiech, niby zdławiony ryk. Zrozumiał. I znów cisza, tylko ksiądz dalej mówi swe pociechy. Teraz on nic nie widzi, nie słyszy, rozumie tylko. Jest mu tylko ciężko w głowie, w piersiach; nawet wnętrzności mu coś ciśnie, rozpiera; rozluźnia się w nim wszystko, rozrywa.

Czuwałażeś razem z ojcem Oli nad sercem swej pieszczotki? Rozumnem słowem, uwagą głęboką, kształciliścież je? hodowali, strzegąc to serce, niby kwiat cieplarniany, od temperatury niezdrowej? Myśleliścież wy o tem, tam, zamiast skromnego, pięknego pączka, o barwie łagodnej, może wzrość ukrycie i bezkształtną zajaśnieć purpurą kwiat namiętności cichy, wszystko dokoła duszący swą wonią?..

Jednocześnie o jej mury odbiło się echo ostatniego uderzenia dzwonu, niby ostatnie dla Dzierżymirskich przypomnienie przeszłości... W ślad za tem uspokoiło się wkrótce wszystko.

Nerwy Romana zadrgały; podrażniły go te dziwne głosy Adryatyku, odsunął krzesło na drugi koniec stolika, podparł rękami głowę, a zatkawszy uszy przed pomrukiem wód, wzburzony jeszcze, blady, zadumał się głęboko. Przeszłość, wywołana chwilą samotności, i dziwnymi morza pogwary, świeża i żywa, niby wczorajsza, stanęła mu przed oczyma, jak widmo.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają