United States or Afghanistan ? Vote for the TOP Country of the Week !


Chciałby się wyprostować, odchylić głowę, odetchnąć, krzyknąć, nie może; tak duszno, tak ciężko. Ruszyć się nie może; żaden mięsień woli jego nie usłucha. Jest bezwładny; nawet serce bezwładnieje i wolniej, trudniej się kurczy. Ciężko, duszno tylko ksiądz wciąż mówi. Jak długo to trwa, nie czuje.

To anioł ta Żabusia, kręcąca się w tej chwili po pokoju z szelestem jedwabnego szlafroczka... Uosobienie wdzięku, miłości, niewinności, cnoty!... Nagle Żabusia zatrzymuje się w tańcu. Spogląda na zegar i, kołysząc się zwolna, podchodzi ku mężowi. Żabusię głowa boli! mówi, sadzając córkę na kolanach męża. Żabusia pójdzie na spacer... Będę ci towarzyszył... woła mąż.

A to bydło mówi, że ja nie mam ambicyi!.. Żeby mieć ich ambicyę, jestem zbyt ambitny. Ja nie mogę, jak zwierzę, pracować bez celu. Ja się zmarnuję, jak oni mówią, ale się zmarnować chcę, chcę! To »chcę« wrzasnął i wypił duszkiem zwietrzałą już szklankę piwa. Przestał mówić, i jakby ciężki nagle od wypitych trunków osunął się głębiej na fotelu, milcząc. Wstałem. Szarzało już.

Powiadają, przysłowia mądrością narodów, a jedno z nich mówi pono: "mądrej głowie, dość..." i.t.d. Pani nie zrozumiała to trudno. Ha, ha, ha! zaśmiała się Ola zdrobnia pan przysłowia, stosownie do okoliczności, ale bogi odmówiły panu talentu rymowania. Ja szczerze zupełnie powiadam, nie zrozumiałam pana. Honny suit, qui mal y pense.

Skrzypła zapora, otwarła się chatka, Wszedł Jan sędziwy, Wiesław okazały, Głową wyniosłą dosięgnął powały . A matka rzekła: »Witajcie nam, goście, Siądźcie i z Bogiem dobrą wieść przynoście!« Z komory wyszła Halina z rumieńcem, Skłoniła głowę przed znanym młodzieńcem, A Jan powiedział: »Oj! widzę, że godne I starca drogi lica tak urodne«. Kiedy Halina słyszy taką mowę, Rumianych wdzięków przybyło połowę; Koszyk podróżny zdejmuje z młodziana, Bierze i laskę sędziwego Jana, Wnet czystą ławkę do stołu przynosi, A matka gości do spoczynku prosi; Mówi do ucha wstydliwej Halinie: Niech się roznieci ogień na kominie, Niech będzie rychło wieczerza gotowa

Ha! ha! ha! ha! Dnia 1 czerwca. Powracam do zdrowia. W nocy, przed tym dniem, kiedy go powieszono, dostałem gwałtownej gorączki. Majaczyłem, byłem cały tydzień nieprzytomny. Żona mi mówi, żem krzyczał wciąż: »nie dajcie mnie powiesić«; podarłem wszystkie koszule, każde dotknięcie do szyi wprawiało mnie w szał. Musiano mnie posadzić na niskim fotelu, ubrania i kołdry podwiązano mi pod ramionami.

Skoro przeczytał Tuhan list książęcy I wydał rozkaz do wojny, Stanęło zaraz mężów pięć tysięcy, A każdy konny i zbrojny. „Uderza w trąby, rusza młódź, już w bramie Błyska Tuhana proporzec, Lecz Tuhan stanie, i ręce załamie, I znowu jedzie na dworzec, „I mówi do mnie: „Jaż własnych mieszkańców Dla obcej zgubię odsieczy? Wszak wiesz, że Świteź nie ma innych szańców, Prócz naszych piersi i mieczy.

Nie nasze stósunki galicyjskie kreślić zamierzył Edmund Stawiski , wielkiej zasługi pisarz-ziemianin, a jakżeż dziwnie trafił do miary naszej niedoli, gdy mówi: „Między rolnictwem dla opędzenia pierwszych potrzeb życia prowadzonem a rolnictwem mającem stanowić bogactwo i pomyślność narodu, jest przestrzeń niezmierna.

W kwandrans może później, w milczeniu wypoczywających po najściu gości apartamentów, rozległ się; silny odgłos dzwonka... Staruszka rzuciła się z lekka na kanapie, a otworzywszy swe rozumne szare oczy, poczęła wsłuchiwać się w mącący ciszę odgłos. W drzwiach buduaru po chwili stanął lokaj i zaanonsował: Pan plenipotent z Gowartowa; mówi, że chciałby koniecznie widzieć się z jaśnie panią.

Duchy karczemnej tworem gawiedzi, W głupstwa wywarzone kuźni; Dziewczyna duby smalone bredzi, A gmin rozumowi bluźni.” „Dziewczyna czuje, odpowiadam skromnie, A gawiedź wierzy głęboko; Czucie i wiara silniej mówi do mnie, Niż mędrca szkiełko i oko. „Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu, Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce; Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają