United States or Martinique ? Vote for the TOP Country of the Week !


Tak wyglądali zapewne nasi przodkowie, zamieszkujący te bagna w przedhistorycznej epoce. Morderca wodził niespokojnym wzrokiem dokoła, jak zwierz, gdy go doleci odgłos nagonki. Coś widocznie wzbudziło jego podejrzliwość. Może Barrymore zwykł był dawać mu sygnał, o którym nie wiedzieliśmy, a może złoczyńca miał inny powód do obawy, bądź co bądź strach malował się na jego dzikiej twarzy.

Lubił bardzo myślistwo, już to dla zabawy, Już to że odgłos trąbki i widok obławy, Przypominał mu jego lata młodociane, Kiedy miał strzelców licznych i psy zawołane; Teraz mu s całej psiarni dwa charty zostały, I jeszcze s tych jednemu chciano przeczyć chwały.

Wy macie trwać na wieki, źródło szybko płynie, O hańbo! wyście przeszły, a źródło zostało. Rozchodzą się z dżamidów pobożni mieszkańce, Odgłos izanu w cichym gubi się wieczorze, Zawstydziło się licem rubinowym zorze, Srébrny król nocy dąży spocząć przy kochance.

W tém usłyszeli odgłos rogów i psów granie, Zgadują że się ku nim zbliża polowanie, J pomiędzy gałęzi gęstwę, pełni trwogi Zniknęli nagle z oczu, jako leśne bogi. W Soplicowie ruch wielki: lecz ni psów hałasy, Ani rżące rumaki, skrzypiące kolasy, Ni odgłos trąb dających hasło polowania, Nie mogły Tadeusza wyciągnąć s posłania; Ubrany padłszy w łóżko, spał jak bobak w norze.

Stapleton urwał nagle i podążył za jakimś rzadkim okazem motyla. Ścigał go zapamiętale, podskakiwał, kręcił się wkółko. Ubawiony tem przyrodniczem intermezzo , postanowiłem czekać na rezultat pościgu. Wtem doleciał mnie znowu odgłos kroków. Obejrzałem się i zobaczyłem kobietę, zdążającą ku mnie. Szła od strony Merripit-House.

Sir Henryk wypił haust kawy i zaciągnął się dymem cygara. Usłyszałem skrzypniecie drzwi i chrzęst żwiru: ktoś szedł po drugiej stronie muru. Wyjrzałem ostrożnie i zobaczyłem naturalistę. Stąpał powoli, zakradał się jakby, wreszcie stanął u drzwi bocznej oficyny. Klucz zazgrzytał w zamku, po chwili doszedł mnie dziwny odgłos, jakby warczenia. Stapleton zabawił parę minut i wrócił do domu.

Nagle milczenie pogrążającego się coraz bardziej w mroki domu i parku, przerwał jednostajny donośny, odgłos dzwonu w pobliżu. To codziennym, panującym w Gowartowie, zwyczajem, zwoływana służbę na wieczorną kolacyę. Krasnostawski się ocknął, a jednocześnie poczuł pragnienie i głód.

Ola... Ola!.. szepce półgłosem, pomny i tylko najdroższej sercu istoty, i znalazłszy się na dole, skręca gwałtownie w prawo, ku pokojom pani domu... Po omacku, przewracając meble, biegnie Topolski przed siebie, jak nieprzytomny... We względnej ciszy, towarzyszy mu tylko coraz wyraźniejszy odgłos palącego się pałacu...

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają