United States or Moldova ? Vote for the TOP Country of the Week !


Wreszcie drzwi się otwarły i mama wyszła do przedpokoju, oparta na ramieniu księżnej, jeszcze bledsza i bardziej osłabiona, niż zwykle. Panna Felicya biegła za nią, przytrzymując i upinając szpilkami fioletową szarfę dokoła czarnego kapelusza. Jeszcze chwilka wołała zadyszana. Trzeba przecie, żeby leżało porządnie. Gotowe się rozpiąć a wtedy powiedzą, że pani umyślnie w żałobie przyjechała.

To ostatnie, do czary konchowej w dłoniach Pocieszyciela, zmieniając się tam w piękne drogocenne perły, spadały z oczu człowieka-ojca łzy... Nad lekko zmarszczoną, a mieniącą się jeszcze w zielonkawe blaski powierzchnia Adryatyckiego morza, daleko na widnokręgu, łagodniała coraz bardziej czerwona wstęga zachodu, znikła, spełzła zupełnie, wyparta mrokiem idącego wieczoru.

*Benwolio.* Masz mię za takiego burdę? *Merkucio.* Mam cię za tak wielkiego zawadiakę, jakiemu chyba równy jest we Włoszech; bardziej zaiste skłonnego do breweryi, niż do brewiarza. *Benwolio.* Cóż dalej? *Merkucio.* Gdybyśmy mieli dwóch takich, tobyśmy wkrótce nie mieli żadnego, bo jeden-by drugiego zagryzł.

Po wszystkie czasy wszędzie czasu głodu budowanie dróg i komunikacyj wodnych za najpożyteczniejszy sposób wsparcia ubogich uznawano; ten to *duch roztropnej dobroczynności* dał początek bitym drogom w naszem podgórzu wschodniego Bieszczadu; on stworzył dzieła olbrzymie we Francyi; on kilku milionami szterlingów w roku 1847 uchronił od głodowej śmierci biedną Irlandyę, zbogaciwszy podziwiania godnym systemem urządzeń wodnych i osuszeń niepożytej wartości; tego to ducha świetnym pomnikiem stanęła droga żelazna szczytem Semeringu . *Oby ten duch błogosławiony natchnął serca posłów naszych a w uchwałę sejmu wionął odwagę roztropnej hojności!* Kraj nasz byłby ma wdzięcznem polem działania, bo u nas bardziej niż gdziekolwiek niedostatek komunikacyj lądowych i wodnych jest jedną z głównych zawad rozwoju dobrobytu kraju.

Wytęża wzrok coraz bardziej, ale niebawem nic wokoło, nawet prześladujących go mar, rozpoznać nie jest w stanie. Noc czarna, despotyczna, rozpinać właśnie poczyna nad płaszczyzna ponurą swą oponę. Naraz znika wszystko... On równocześnie czuje, że leci w przepaść bez dna, treści, oraz w chaos, z którego ocuca go dopiero uderzenie silne o coś całem ciałem. Spogląda...

Gdy Krasnostawski, zamieszkały w pobliskim folwarku, Tomaszówce, wpadał tu czasem w interesach i sprawach majątkowych, ożywiał nieco obecnością swą te mury, teraz jednak, od czasu jego wyjazdu, dnie jeszcze bardziej dłużyły się panu Januaremu.

Dzierżymirski wpadł w labirynt sal, salek, i szedł coraz dalej i dalej... Jednocześnie poddawał się stopniowo coraz bardziej urokom sztuki, a przypatrując się ciągle, z uwagą, okazom starożytnego dłuta zapominał coraz bardziej o dręczących go myślach z przed chwili; czarne i smętne niepostrzeżenie pierzchały one cicho...

Ola jeszcze bardziej przytuliła się do męża, jakby szukając obrony przed czemś, czy przed kimś, Dzierżymirski silniej przygarnął do siebie. Równocześnie, jakby kierowane wzajemnym odruchem jednomyślnym i uczuciem wzajemnem, twarze ich zbliżyły się i złączyły usta!...

Dawny jego kolega szkolny z kraju i zagranicy, Edmund R-ski, potrosze nawet kuzyn i towarzysz zabaw dziecinnych dziś bywalec stolicznych salonów, chłopiec zamożny, zbliżył się do niego pierwszy wówczas. Było to podczas karnawału, w zimie, w jednej z kawiarń, bardziej uczęszczanych w mieście.

Pan January tymczasem usiadł i ze wzrastającym coraz bardziej niepokojem śledził ruchy swej siostry. Teraz był już pewnym, że czeka go coś niezwykłego, i złego, tak bowiem ostrożnej i dziwnie postępującej siostry dawno już nie oglądał. Marszałkowa zbliżała się właśnie ku niemu, a usadowiwszy się obok, na kanapie, ujęła w obie dłonie ręce brata.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają