United States or Lebanon ? Vote for the TOP Country of the Week !


Na ulicy rozległ się turkot, potem słychać było głośne kroki na schodach w przedpokoju. Ktoś wszedł i zatrzymał się w jadalnej sali, jakby wahając się. Z nas nikt się nie ruszył. Klęczeli wszyscy dalej tylko zrobiło się zupełnie cicho. Serca poprostu przestały uderzać. Czuli wszyscy, domyślali się wszyscy, że kroki te znaczą coś strasznego. Zbliżało się, nadchodziło... Przeznaczenie.

Bezwątpienia odparłem ale skąd pan wie, że on kryje się na bagnie? Wiem, bo na własne oczy widziałem tego, który mu nosi prowianty. Zaniepokoiłem się o Barrymora. Niebezpiecznie było dostać się na pastwę przekornego starca. Jego następne słowa zdjęły mi kamień z serca. Zdziwi się pan, słysząc, że dostarcza mu żywności dziecko rzekł. Widuję małego chłopaka przez mój teleskop, umieszczony na dachu.

Wziął tak dalece ową legendę do serca, że choć co wieczór odbywał spacery, nic go nie mogło skłonić do wejścia na łąkę po zachodzie słońca. Prześladowała go wciąż obawa upiorów, i pytał mnie nieraz, czym nie widział jakiego dziwacznego stworzenia i czym nie słyszał szczekania. Te pytania zadawał mi zawsze głosem drżącym.

Kto umie czekać, wszystkiego się doczeka. *Kapulet.* Witaj, cna młodzi! Wolne od nagniotków Damy rachują na waszą ruchawość. Śliczne panienki, któraż z was odmówi Stanąć do tańca? O, takiej wręcz powiem Że ma nagniotki. A co? tom was zażył! Dalej, panowie! I ja kiedyś także Maskę nosiłem i umiałem szeptać W ucho pięknościom jedwabne powieści, Co szły do serca; przeszło to już, przeszło.

Nazwij mię hetką-pętelką, Jeśli nie będziesz z kretesem szczęśliwa W tem nowem stadle; bo ono jest stokroć Lepsze, niż pierwsze; a choćby nie było, To i tak tamten pierwszy już nie żyje; Tak, jakby nie żył; przynajmniej dla ciebie, Skoro, choć żyje, nie masz zeń pożytku. *Julia.* Czy z serca mówisz? *Marta.* Ba, i z duszy całej! Jeśli nie z serca i nie z duszy, to je Przeklnij oboje.

Zatrzymały zda się dłużej przy jednem oknie i pomknęły znowu obojętne w dal... A posągowo uśmiechnięte, wiecznie tak samo szerokie oblicze księżyca nie zmieniło wcale wyrazu. Bo cóż go zaiste, obchodzić mogło tych dwoje ludzi, którzy przybyli tutaj po ułudę rozkoszy? Cóż znaczyły dlań dwa serca, zrywające wspólnie kwiat miłości i zapomnienia?

Kto pragnie pędzlem swe rozsławić imię, Niech jej maluje portrety; Wieszcz w nieśmiertelnym niech opiewa rymie Serca, rozumu zalety. Mnie choć to wszystko w umyśle przytomne, Pociechy szukam, nie sławy. Lepiej wam powiem, jeżeli przypomnę, Jakie z nią miałem zabawy. Maryla słodkie miłości wyrazy Dzieliła skąpo w rachubie; Choć jej kto kocham mówił po sto razy, Nie rzekła nawet i lubię .

Wyście spokojni trwałem wasze szczęście Na ziemi radość choć nie z ziemi rodem Dwa serca spaja w wznioślejsze zamężcie Bo zagrożone boleści rozwodem! chwile ludzkie, o! wam niedościgłe, Wy od nas górniej i piękniej mieszkacie; Lecz serca wasze wśród niebios wystygłe! Co piorun szczęścia w nieszczęściu nie znacie! Co kropla rosy wśród piekielnej spieki, Co twarz kochana po długim rozdziele!

Módl Ty się za mnie, jam Cię kochał wiernie, I tak jak bezmiar bezmierny, bezmiernie! Módl Ty się za mnie, bom ja nieszczęśliwy: Serce me proste, ale los mój krzywy! Módl Ty się za mnie, nie mów do mnie ostro, Boś Ty mi tylko na tym świecie siostrą! Módl Ty się za mnie, do od żadnéj duszy Modlitwa o mnie serca mi nie wzruszy, Tylko podwoi gorycz méj katuszy!

Chodzę sobie, chodzę Z garnuszkiem po mieście; Żaczek nieboraczek Wędruję po kweście. Do możnych i biednych Pukam w imię Boże; Kto ma dobre serce, Ten mi dopomoże! Ciężko to się uczyć O głodzie i chłodzie, Ależ nie brak serca W tym naszym narodzie. Jeden mnie nakarmi, Drugi mnie odzieje, A w głowinie żaka Codzień zajaśnieje.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają