United States or Afghanistan ? Vote for the TOP Country of the Week !


Wyglądasz znośnie!.. zadecydowała Ola po chwili. Phi... tylko? To niezbyt pocieszające, odparł, śmiejąc się, Roman i wyszedł z Olą do przedpokoju. W bramie domu czekał już powóz odkryty; Dzierżymirscy wsiedli doń pośpiesznie, lokaj wskoczył na kozły i ruszyli.

Rozbierano się, potem szeptać zaczęto, po chwili zaś znów dwa wykrzykniki zdziwienia i radości obiły się o słuch Dzierżymirskiego. Słysząc je, skrzywił się Roman nieznacznie, chrząknął i znudzony zbliżył się powoli ku oknu salonika. Nie trudno było domyśleć się, że tam, w przedpokoju, ten "poczciwy" Orlęcki wygadał już rodzinie swej niemal wszystko.

Sprawa ciągnęła się tydzień i przez ten czas prawie wcale w domu nie bywałem. Nie wiedziałem jak dzieci stoją w naukach; mały Franuś trochę kaszlał, nie zdążyłem nawet posłać po lekarza, z żoną od dwóch dni chyba nie mówiłem nawet. Wyobrażałem sobie szczekanie psa w przedpokoju, radość dzieciaków, uśmiech żony, że wreszcie do nich wróciłem. O samej sprawie już nie myślałem.

Dostrzegłszy to, młody plenipotent, jak szczupak w wodę, rzucił się całem ciałem w ciemności sąsiedniego salonu, pobiegłszy zaś na palcach do przedpokoju, chwycił paltot swój i umknął z mieszkania. Na schodach dopiero odetchnął. Uf! wyrwałem się wreszcie... szepnął. Ładniebym się ubrał, gdyby tak przy mnie list czytała!..

Przed wrytym w ziemię Wentzlem zjawia się teraz nagle surowa, sztywna, pełna godności. Co pan tu robisz, panie Wentzel? pyta majestatycznie proszę się nie zapominać! nie za-po-mi-nać!.... I odwraca się, jakby z jednej sztuki wykuta, owijając nogi nieszczęsnego nauczyciela w fałdy swej długiej szaty. Pan Wentzel skłania się nizko i cofa się tyłem w stronę przedpokoju.

Za chwilę słychać było donośny głos dziecięcy: Mamo!... jakiś o mieszkanie! To pokaż! odezwał się głos kobiecy z głębi mieszkania wychodzący. Seweryn wszedł do przedpokoju i zamknął za sobą drzwi wchodowe. Zapach gotującej się brukwi i topionego masła uderzył go na wstępie. Kuchnia musi być blisko wyszeptał z niezadowoleniem.

Pragnie go jednak zatrzymać choćby chwilkę jeszcze. A... co chcesz jutro na obiad? pyta śpiesznie, wciskając głowę pomiędzy ramiona. A!... co chcesz, byle tanie odpowiada koteczek, otwierając drzwi do przedpokoju najlepiej barszczyk, bo może późno wrócę...

Na ulicy rozległ się turkot, potem słychać było głośne kroki na schodach w przedpokoju. Ktoś wszedł i zatrzymał się w jadalnej sali, jakby wahając się. Z nas nikt się nie ruszył. Klęczeli wszyscy dalej tylko zrobiło się zupełnie cicho. Serca poprostu przestały uderzać. Czuli wszyscy, domyślali się wszyscy, że kroki te znaczą coś strasznego. Zbliżało się, nadchodziło... Przeznaczenie.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają