United States or Martinique ? Vote for the TOP Country of the Week !


Już na dziedzińcu słychać myśliwskie okrzyki. Wyprowadzają konie, zajeżdżają bryki, Ledwie dziedziniec taką gromadę ogarnie, Odezwały się trąby, otworzono psiarnie; Zgraja chartów wypadłszy wesoło skowycze; Widząc rumaki szczwaczów, dojeżdżaczów smycze, Psy jak szalone cwałem śmigają po dworze, Potém biegą i kładą szyje na obroże: Wszystko to bardzo dobre polowanie wróży; Nareszcie Podkomorzy dał roskaz podróży.

Idź wasze suchszych szczap narąbać; Piotr ci kloc wskaże po temu. *Drugi Sługa.* Jeżeli O kloca idzie, to dość mnie samego; Nie potrzebuję się zwracać do Piotra. *Kapulet.* Masz słuszność. Żywo! Dalipan, już dnieje, I hrabia będzie tu zaraz z muzyką. Tak przyrzekł. Otóż idzie; już go słychać. Hej! Żono! Marto! Chodźcie tu! Hej! Marto!

Kiedy niekiedy zbroja zamigoce, Kiedy niekiedy podkowa zadzwoni, Kiedy niekiedy słychać rżenie koni; Coraz znikają w dali i pomroce Las ich nakoniec i góra zasłoni. "Jedźcie szczęśliwie! Bogdaj wasza noga Nigdy w litewskiej nie postała ziemi!" Rzekł Rymwid, patrząc z uśmiechem za niemi Dzięki, o księżno! Jaka zmiana błoga. Jak niespodziana! Proszę teraz, kto tu Pochlebi sobie, że zna serce cudze?

Z przydrożnej wioski rozlega się granie, Słychać wesołe pląsy i śpiewanie, Parskając, konie bieżą po gościńcu, Widać dziewoje przy rucianym wieńcu, Biją drużbowie w podkówki ze stali, A gdy wędrowca mile powitali, Tak rzekł starosta , zarządca wesela: »Dobrze to w każdym znaleźć przyjaciela! Witajcież do nas, wy z Proszowskiej ziemi! Nie chciejcież gardzić dary ubogimi.

Więc co znaczy to pytanie? Myślałem o legendach, krążących wśród wieśniaków... Podobno słychać szczekanie wśród nocy... Byłem ciekawy, czy i teraz rozlegały się podobne dźwięki... Niceśmy nie słyszeli odparłem. A jak panowie tłómaczą sobie śmierć tego łotra? Przypuszczam mówiłem że coś go wystraszyło; uciekał, biegł na oślep, mu się noga powinęła i spadł z tej skały głową na dół.

Spokojność duszy z jej widać czoła, Ku ziemi spuszczone oko; Nie była smutna ani wesoła, Tylko coś myśli głęboko. Jak puszkiem chwieje trawka zielona, Choć wiatr przestanie oddychać, Tak się na piersiach chwieje zasłona, Chociaż westchnienia nie słychać. Wtem z piersi listek zżółkły odepnie, Listek nieznanego drzewa; Spojrzy nań, rzuci i zcicha szepnie, Jakby się na listek gniewa.

Panieneczki, chłopczyki, Odkładajcie grosiki I książeczki swe stare, I zabawek swych parę, Bo sierotek na świecie Tyle biednych znajdziecie, Którym dar ten wasz, dzieci, Smutne życie rozświeci. Wokół puszcza dzika, Zwierza słychać ryk, Niedźwiedź się przemyka, Zdala biegnie dzik. Nie dbam o to wcale, Czy napadną mnie, Zaraz z fuzji palę I kulkę im ślę. Hej, niema jak łowy!

W powiędłych liściach, pokurczonych chłodem, Lśnią srebrne resztki wczorajszej ulewy, Nad zapuszczonym oddawna ogrodem Słychać gawronów trzepoty i śpiewy. Obok jabłoni przypadkowa sosna Swe igły w bladym zanurza błękicie. O, jakże prędko przeminęła wiosna, Pozostawiając przelęknione życie!

Dłoń mu podała, a on wokoło, Przodkując drużbom, tańczy wesoło, A gdy do nowej piosneczki stanie, Skrzypek drzemiący zakończył granie. Na to Halina, zapłoniona cała, Między teścine za stół uciekała; Wiesław staroście i matkom się kłania; Słychać wokoło pokątne szemrania.

I litaniją do Najświętszej Matki Starszy brat śpiewa, a z bratem: „Najświętsza Matko, przyśpiewują dziatki, Zmiłuj się, zmiłuj nad tatem!” Wtem słychać turkot. Wozy jadą drogą I wóz znajomy na przedzie; Skoczyły dzieci i krzyczą, jak mogą: „Tato, ach, tato nasz jedzie!” Obaczył kupiec, łzy radośne leje, Z wozu na ziemię wylata: „Ha, jak się macie, co się u was dzieje? Czyście tęskniły do tata?

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają