Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 26 września 2025
Swoją drogą, przetrząśniemy dom od strychu do piwnic. Frontowe drzwi były otwarte; weszliśmy, ku zdziwieniu starego sługi, który stał w sieni. Z wyjątkiem jadalni, wszędzie panowały ciemności, ale Holmes wziął ze stołu lampę i chodził z nią od pokoju do pokoju. Nie było nigdzie Stapletona. Jeden z pokojów na górze był zamknięty na klucz. Ktoś tam jest! zawołał Lestrade. Słychać oddech.
Ubieraliśmy się leniwie w zimnych pokojach, przy świetle świecy odbitej wielokrotnie w czar-nych szybach okien. Poranki te były pełne bezładnego krzątania się, rozwlekłego szukania w różnych szufladach i szafach. Po całym mieszkaniu słychać było kłapanie pantofelków Adeli. Subiekci zapalali latarnie, brali z rąk matki wielkie klucze sklepowe i wychodzili w gęstą, wirującą ciemność.
I będę patrzał, jak maki i szczawie Mdleją, ciał naszych odurzone wonią, I będę wodził twoją białą dłonią Po wielkiej trawie, nieznanej nam trawie. Słychać go było, jak po młodem życie Biegł coraz śpieszniej ciepły deszcz majowy, Zbryzgany słońcem, co przez obłok płowy Wzdłuż mu kropliste rozwidniało nicie.
„Usłuchał Tuhan i za wojskiem goni, Lecz gdy noc spadła ponura, Słychać gwar zdała, szczęk i tentent koni I zewsząd straszny wrzask: ura! „Zagrzmią tarany, padły bram ostatki, Zewsząd pocisków grad leci, Biegną na dworzec starce, nędzne matki, Dziewice i drobne dzieci. „Gwałtu! wołają, zamykajcie bramę! Tuż, tuż za nami Ruś wali! Ach! zgińmy lepiej, zabijmy się same, Śmierć nas od hańby ocali.”
Szczęściem nikt nieuważał, bo dotychczasowa Żywa, głośna, lecz dosyć porządna rozmowa, Zakończyła się nagłym wybuchem hałasu: Jak strzelcy gdy na lisa zaciągną do lasu, Słychać gdzieniegdzie trzask drzew, strzały, psiarni granie, A wtém dojeżdżacz dzika ruszył niespodzianie, Dał znak, i wrzask powstaje w strzelców i psów tłuszczy, Jak gdyby się ozwały wszystkie drzewa puszczy; Tak dzieje się z rozmową: zwolna się pomyka, Aż natrafi na przedmiot wielki, jak na dzika.
Uważaj dobrze Zosiu, jest tu Hrabia młody, Pan, dobrze wychowany, krewny wojewody. Pamiętaj być mu grzeczną Słychać rżenie koni I gwar myśliwców; już są pod bramą; to oni! Wziąwszy Zosię pod rękę pobiegła do sali. Myśliwi na pokoje jeszcze niewchadzali, Musieli po komnatach odmieniać swą odzież, Niechcąc wniść do dam w kurtkach. Pierwsza wpadła młodzież, Pan Tadeusz i Hrabia, co żywo przybrani.
Gładził ją ręką, podszedł, i jeszcze raz nisko Skłoniwszy się, rzekł smutnie: Mopanku, panisko Daruj mnie że tak mówię Jaśnie Grafie Panie, To jest mój zwyczaj, nie zaś nieuszanowanie: «Mopanku» powiadali wszyscy Horeszkowie, Ostatni Stolnik pan mój miał takie przysłowie; Czyż to prawda Mopanku że pan grosza skąpisz Na proces, i ten zamek Soplicom ustąpisz; Nie wierzyłem, lecz w całym powiecie tak słychać.
Już wróble skacząc świerkać zaczęły pod strzechą, Już trzykroć gęgnął gęsior, a za nim jak echo, Odezwały się chorem kaczki i indyki, I słychać bydła w pole idącego ryki.
A my stajemy co dnia przy owéj skale słuchać czy jeszcze żyją; lecz nie słychać nic w téj jaskini, nawet jęku. Jeżeliś jest człowiek Boży odwal kamień; może jeszcze żyje ojciec lub które z dzieci jego. Spraw przynajmniéj zadziwienie katom naszym uwolniwszy tych ludzi, albowiem pomrą z głodu.
Wśród ciszy kościelnej słychać skrzeczący głos panny młodej i basowy głos księdza, mówiących na przemiany przysięgę małżeńską: Ja ja, Stanisława, Stanisława, biorę sobie sobie... Koło filara, po za który ukryła się Honorka, zrobiła się pustka. Dziewczyna klęczała sama, szlochając cicho. Kuma Kazimierzowa, czując się obrażoną, wyszła z kościoła, czerwona z doznanego wstydu.
Słowo Dnia
Inni Szukają