United States or Algeria ? Vote for the TOP Country of the Week !


Dom, przerobiony widocznie ze starej fermy, wznosił się wśród drzew niewielkich, otoczony był murowanym parkanom; wyglądał smutno i ponuro. Otworzył nam drzwi stary, mrukliwy służący. Mieszkanie było obszerne, w urządzeniu znać było rękę kobiecą.

Kto modlitwę będzie mówił w piątek do kośnicy, w niedzielę do rannéj mszy, nie będzie ten w piekle gorzał, ani w wodzie tonął. Amen. Idę ja spać, Nie mam sobie co posłać, Pościelę sobie świętą Anielę , Świętym się krzyżem odzieję. Ciebie się czarcie nie boję, Pójdę pod Bożą mękę, Wezmę sekwię w rękę. Tyś moja obrona Z ciężkiego kamienia. Ustąpcie wszyscy źli Z czterech kątów, piąte drzwi.

Najlepszem więc zdało mu się udać spokój i siąść do stołu a zamiaru zaraz po obiedzie dokonać. Dyrektor wstał, twarz do zwykłego wyrazu ułożył, rewolwer schował i wyszedł do jadalnego. Dzieci pocałowały go w rękę i zaczęły gwałtownie wspinać się na swe krzesełka.

Przepraszam, że nie proszę pana kochanego do siebie, lecz postacią swoją do odejścia gotową wypędzam go raczej, lecz powody ważne... tu pan Emil uczynił obydwiema rękami ruch półokrągły, skłaniają mnie do tego! dokończył, i mówiąc to, elegancko zamknął drzwi przed nosem Krasnostawskiemu, a uśmiechnąwszy się pod wąsem ciągnął dalej wesoło, poufale wsunąwszy zarazem rękę pod ramię Krasnostawskiego.

Zawiedziony i zły, Krasnostawski obrócił się na pięcie, a włożywszy rękę w kieszenie od palta, z humorem przystanął. W oddali zachęcająco zieleniał ogród śródmiejski, jakby zapraszając gościnnie. Młodzieniec skierował się w stronę, i w dziesięć minut potem wchodził już w bramę ogrodu.

Prawą rękę poważnie na zegar położył, A lewą wziął się pod bok; tak oburącz wsparty, Podkomorzeńku! krzyknął, wolne pańskie żarty, Wróbel mniejszy niż puszczyk, a na swoich wiorach Śmielszy jest aniżeli puszczyk w cudzych dworach: Co Klucznik to nie puszczyk; kto w cudze poddasze Nocą włazi, ten puszczyk, i ja go wystraszę. Za drzwi z nim. Podkomorzy krzyknął. Panie Hrabia!

W tej samej chwili koń się potknął, Krasnostawski ściągnął instynktownie cugle, i począł jechać wolno. Wokoło niego, otulony szarzyzną mroku, kołysał się step mały, wysoka trawa łechtała mu opuszczoną w dół siodła rękę.

Wszak to prezent? rzekł Holmes. Tak, panie. Od pensyonarzy hotelu Charing Cross... Tak, od paru pacyentów. Dali mi na pąmiątkę mojego ślubu. Szkoda rzekł Holmes, ściskając mu rękę. Czego pan żałuje? spytał doktor Mortimer ze zdziwieniem. Szkoda, że pan rozproszył moje wnioski brzmiała odpowiedź. A więc powiadasz pan, że to podarek ślubny? Tak, panie.

Seweryn rękę podaną ujął, nie mogąc zrozumieć, co go ciągnęło w ten wieczór wiosenny do tej źle ubranej i trochę pochylonej kobiety, narzucającej mu się nieledwie pod cieniem szumiących drzew. Stosunek ich trwał parę miesięcy. Seweryn nie był nigdy w domu Anny, znał tylko jej życie z opowiadań kochanki.

Ale była też to kobieta nie z towarzystwa, spotkana przez Seweryna w Alejach, w chwili nerwowego rozdrażnienia. Podbiła go od razu dziwnem spojrzeniem bladych błękitnych oczów i twarzyczką Madonny. Gdy, wbrew swemu zwyczajowi, poszedł za nią, i przemówił przyciszonym głosem stanęła, spojrzała mu w oczy i wyciągnęła doń rękę obnażoną, na której błyszczała obrączka.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają