United States or Belgium ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ryków jadł smaczno, mało wdawał się w rozmowę, Lecz na wzmiankę Warszawy, rzekł podniosłszy głowę: «Pan Podkomorzy! Oj Wy! Pan zawsze ciekawy O Bonaparta, zawsze Wam tam do Warszawy! He! Ojczyzna! Ja nie szpieg, a popolsku umiem, Ojczyzna! ja to czuję wszystko, ja rozumiem!

Nigdy się odpowiedzi takiéj niespodziewał Podkomorzy, właśnie swój kieliszek nalewał, Gdy zuchwalstwem Hrabiego rażony jak gromem, Oparłszy się o kielich butlem nieruchomym, Głowę wyciągnął na bok i ucha przyłożył. Oczy rozdarł szeroko, usta wpół otworzył; Milczał, lecz kielich w ręku tak potężnie cisnął.

Stryjaszek myśli wkrótce sprawić ci wesele; Jest s czego wybrać; u nas towarzystwo liczne Od dni kilku zbiera się na sądy graniczne, Dla skończenia dawnego z Panem Hrabią sporu, I Pan Hrabia ma jutro sam zjechać do dworu; Podkomorzy już zjechał z żoną i s córkami. Młodzież poszła do lasu bawić się strzelbami, A starzy i kobiety żniwo oglądają Pod lasem, i tam pewnie na młodzież czekają.

Strzelcy dawniéj milczeli, druga stołu strona Umilkła, Tadeusza żółcią zarażona. Nawet Pan Podkomorzy nadzwyczaj ponury, Nie miał ochoty gadać; widząc swoje córy Posażne i nadobne Panny, w wieku kwiecie, Zdaniem wszystkich najpierwsze partye w powiecie, Milczące, zaniedbane od milczącéj młodzi.

Goście weszli w porządku i stanęli kołem; Podkomorzy najwyższe brał miejsce za stołem; Z wieku mu i urzędu ten zaszyt należy, Idąc kłaniał się damom, starcom i młodzieży. Przy nim stał kwestarz, Sędzia tuż przy Bernardynie. Bernardyn zmówił krótki pacierz po łacinie, Męsczyznom dano wódkę; wtenczas wszyscy siedli, I chołodziec litewski milcząc żwawo jedli.

Wieczerzano w zamczysku. Goście weszli w porządku i stanęli kołem; Podkomorzy naywyższe brał miejsce za stołem, Z wieku mu i z urzędu ten zaszczyt należy, Idąc kłaniał się damom starcom i młodzieży. Kwestarz nie był u stołu; miejsce Bernardyna Po prawéj stronie męża, ma Podkomorzymi.

W tém pan Podkomorzy, Wlawszy kropelkę wina w szklankę panny Róży, A młodszéj przysunąwszy s talerzem ogórki, Rzekł: «Muszę ja wam służyć, moje panny córki Choć stary i niezgrabnyZatem się rzuciło Kilku młodych od stołu i pannom służyło. W mym domu wiecznie będzie jego pamięć droga, Co dzień za duszę jego proszę Pana Boga.

W tém brząknął w tubakierę złotą Podkomorzy, I rzekł: »Mój Sędzio, dawniéj było jeszcze gorzéj! Teraz niewiém czy moda i nas starych zmienia, Czy młodzież lepsza, ale widzę mniéj zgorszenia. Ach ja pamiętam czasy, kiedy do Ojczyzny Pierwszy raz zawitała moda francuszczyzny!

Ptak sztucznie wyrobiony, szkoda że popsuty, Zająkął się i piszczał, im daléj tém gorzéj. Goście w śmiech; musiał przerwać znowu Podkomorzy. Mości Kluczniku, krzyknął, lub raczéj puszczyku, Jeśli dziob twój szanujesz, dość mi tego krzyku. Ale Gerwazy groźbą wcale się nie strwożył.

Gdy Podkomorzy sprawą zajmował uwagę Stron interessowanych, on pociągnął wagę: Zgrzytnęły wyszczerbionym zębem koła rdzawe, Wzdrygnął się Podkomorzy i przerwał rosprawę. Bracie, rzekł, odłóż nieco twą pilną robotę I kończył plan zamiany; lecz Klucznik na psotę Jeszcze silniej pociągnął drugiego ciężaru; I wnet gil który siedział na wierzchu zegaru, Trzepiocąc skrzydłem zaczął ciąć kurantów nóty.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają