United States or Saudi Arabia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Sędzia z Bernardynem Grał w maryasza, i właśnie z wyświeconém winem Miał coś ważnego zadać; już ksiądz ledwo dyszał, Kiedy Sędzia początek powieści posłyszał; I tak nią był zajęty, że z zadartą głową, I s kartą podniesioną, do bicia gotową, Siedział cicho i tylko bernardyna trwożył, gdy skończono powieść, Pamfila położył, I rzekł śmiejąc się: niech tam sobie kto chce chwali Niemców cywilizacyą, porządek Moskali; Niechaj Wielkopolanie uczą się od Szwabów Prawować się o lisa, i przyzywać drabów By wziąść w areszt ogara, że wpadł w cudze gaje; Na Litwie chwała Bogu stare obyczaje: Mamy dosyć zwierzyny dla nas i sąsiedztwa, I niebędziemy nigdy o to robić śledztwa; I zboża mamy dosyć, psy nas nieogłodzą, Że po jarzynach albo po życie pochodzą; Na morgach chłopskich bronię robić polowanie.

Postać bernardyna Wydawała, że mnich ten nie zawsze w kapturze Chodził, i nie w klasztornym zestarzał się murze. Miał on nad prawém uchem, nieco wyżej skroni, Bliznę, wyciętéj skóry na szerokość dłoni, I w brodzie ślad niedawny lancy lub postrzału; Ran tych niedostał pewnie przy czytaniu mszału. Ale nie tylko groźne wejrzenie i blizny, Lecz sam ruch i głos jego miał coś żołniersczyzny.

Jakby myśl z myślą, wyraz sam zbiegł się z wyrazem, Wszyscy jednogłośnie jak na dane hasło Krzyknęli: Dąbrowskiego! wszystko razem wrzasło, Wszystko się uścisnęło: chłop s tatarskim Hrabią, Mitra s Krzyżem, Poraje z Gryfem i s Korabią; Zapomnieli wszystkiego, nawet Bernardyna, Tylko śpiewali krzycząc: wódki, miodu, wina!

Wieczerzano w zamczysku. Goście weszli w porządku i stanęli kołem; Podkomorzy naywyższe brał miejsce za stołem, Z wieku mu i z urzędu ten zaszczyt należy, Idąc kłaniał się damom starcom i młodzieży. Kwestarz nie był u stołu; miejsce Bernardyna Po prawéj stronie męża, ma Podkomorzymi.

Bo prosto biegli ku mnie oba paniczowie, A niedźwiedź s tyłu już, już, na Hrabiego głowie, Ostatniego z Horeszków! chociaż po kądzieli. Jezus Marya, krzyknąłem; i Pańscy anieli Zesłali mi na pomoc Księdza Bernardyna. On nas wszystkich zawstydził; oj dzielny księżyna!

Nie myślił wcale Wojski przymawiać nikomu, Ani uważał, co tam szepcą pokryjomu; Rad bardzo że mógł damy i młodzież rosśmieszyć, Zwrócił się ku myśliwcom, chcąc i tych pocieszyć. I zaczął, nalewając sobie kielich wina: «Nadaremnie oczyma szukam Bernardyna; Chciałbym mu opowiedziéć wypadek ciekawy, Podobny do zdarzenia dzisiejszéj obławy.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają