United States or Guyana ? Vote for the TOP Country of the Week !


Szybko, jak mógł najuważniej, począł oglądać obrazy wszystkie; w ten sposób dobiegł do sali ostatniej. Poczem, wolniej nieco, powracać zaczął.

Kula go tak schłostała po nogach i bokach, Że nie mógł iść inaczej, jak tylko w poskokach. Stał się smutku wesołkiem, skoczkiem swej niedoli. Śmieszył ludzi tym bólem, co, tak skacząc, boli. Śmieszył skargi hołubcem i żalu wyrwasem I żmudnego cierpienia nagłym wywijasem. Zwlókł się do swej chałupy: „Idź precz popod płoty, „Niepotrzebny nam skoczek w polu do roboty!”

Bo z przeczuciem bogactw, które czekać się zdawały tylko dotknięcia jego, czuł dobrze, zdawał sobie on sprawę z czegoś innego również. To była własność cudza!... Upomną się o nią niewątpliwie; on zaś, nie wiedząc, co się tam znajduje, możeby mógł jeszcze, pomimo swej nędzy, zwrócić właścicielowi ten oto przedmiot, czy uczyni to jednak, unurzawszy ręce w zawartości jego?

Więc patrzeć zaczął... Tak spragnionym był jej widoku, tak często w bezsenności nocnej wyczekiwał w naprężeniu wszystkich zmysłów snu dobrego, który mógł mu jej postać przywieść przed oczy i rzucić w objęcia, że teraz, kiedy ujrzał tak blizką, tak świętą i tak uśmiechnioną, jakaś rzewność miękka, jakaś tkliwość rozbudzonych wspomnień oblała mu serce, i wargi mimowoli się rozchyliły i na usta wybiegał już okrzyk ten, którymby powitał obecną.

Do Tadeusza siedzi Telimena bokiem, Pomięszana, zaledwie śmie nań rzucić okiem; Chciała zasępionego Hrabiego zabawić, Wyzwać w dłuższa rozmowę, w lepszy humor wprawić: Bo Hrabia dziwnie kwaśny powrócił s przechadzki, A raczéj jako myślił Tadeusz z zasadzki; Słuchając Telimeny, czoło podniósł hardo, Brwi zmarszczył, spojrzał na nią ledwie nie s pogardą, Potém przysiadł się jak mógł najbliżéj do Zosi, Nalewa jéj do szklanki, talerze przynosi, Prawi tysiąc grzeczności, kłania się, uśmiécha, Czasem oczy wywraca i głęboko wzdycha.

W ręku trzymała kawałek newchatelu, lecz nie gryzła go, ale pogrążyła się w zadumie. Mąż, czytającKuryera”, nie przerywał ciszy. Wiesz, Raku wyrzekła nareszcie ta kobieta to zdradzała męża... niegodziwa, prawda? Hm odparł zagadnięty jeżeli mąż był niedołęga... Lecz nie mógł dokończyć. Żabusia porwała się nagle jak szalona.

Czyż od dnia, kiedy rozpoczął samodzielny żywot i wstąpił do fabryki, początkowo jako bezpłatny praktykant, miał chociaż jedną chwilę, które; by mógł powiedzieć: »stój jesteś piękną«? O tak; przebiegał szybko stopnie hierarchii fabrycznej, dziś stanął na jej niewysokim szczycie; miał coraz, więcej pieniędzy i coraz mniej marzeń i nadziei, jadał coraz lepsze kolacye, spędzał noce u coraz droższych dziewczyn.

*Benwolio.* Jest na to rada: przestań myśleć o niej. *Romeo.* Doradźże także, jakimbym sposobem Mógł przestać myśleć. *Benwolio.* Dając oczom wolność Rozpatrywania się w innych pięknościach. *Romeo.* To byłby tylko sposób przywołania Jej cudnych wdzięków tem żywiej na pamięć.

Tok moich myśli został przerwany odgłosem kroków. Ktoś biegł za mną i wołał mnie po nazwisku. Odwróciłem się, pewien, że ujrzę doktora Mortimer, lecz ku mojemu zdziwieniu, zobaczyłem nieznajomego. Był to mężczyzna niewielkiego wzrostu, o twarzy wygolonej, o włosach ciemnych, gładko przyczesanych; mógł mieć lat trzydzieści parę do czterdziestu.

A we środku gromadki siedział pop na tatarskim koniu, mający u siodła dwa kosze z chlebem. I zaczął owe dzieciątka nauczać podług nowéj wiary ruskiéj i podług nowego katechizmu. I pytał dzieci o rzeczy niegodne a pacholęta odpowiadały mu przymilając się, albowiem miał u siodła kosze z chlebem i mógł je nakarmić; a były głodne.

Słowo Dnia

skutku

Inni Szukają