United States or Honduras ? Vote for the TOP Country of the Week !


Oba przedstawiały ciemnookich, pięknych młodzianów, o bujnie i naturalnie kręcących się włosach, cerze śniadej i dziwnie wiele, mówiących twarzy, zbliżonych rysami do siebie... Obrazy te, w ogólnym zarysie, również zlewały się ze sobą.

Tamże również zajęły go dwa obrazy tegoż mistrza: pierwszy "La laitière" przedstawiał rozwożącą nabiał młodą wiwandyerkę wspartą, w zadumie cichej, o karego z białym łbem konia; drugi pod tytułem: "Rozbity dzban", wdzięczny nad wyraz, wyobrażał dziewczątko w bieli... Włosy miała ona rozczesane skromnie na dwie strony, stroiło je białe kwiecie, w fartuszku różowo blade róże, na ręku zawieszony rozbity niebacznie dzban, a w całej twarzyczce miluchnej nieporównany wyraz dziecinnej naiwnej rozpaczy.

Potem przyszedł Turski; nie patrzyli więc już na obrazy, tylko na siebie. I wtedy byli szczęśliwi. Nie, ja stanowczo do szczęścia nie jestem zdatny. Szczęście to jest taka wyłączność, takie zaprzepaszczenie, że na to nie zdobyłbym się nigdy.

W myślach stanęła mu nagle własna przeszłość w tem samem mieście i przed oczyma migać poczęły przeróżne minionych lat obrazy. Ujrzał zatem siebie maleńkim, u rodziców jeszcze, chłopcem, potem gimnazistą, a następnie akademikiem. Oblicza rozpierzchłych gdzieś po świecie, a dawno niewidzianych kolegów zamajaczyły mu żywo, wspomniał ich przywary, zalety charaktery i serca...

Co mi? odmruknął Hrabia, dość już téj gawędy, Nudźcie drugich waszemi względy i urzędy; Dość już głupstwa zrobiłem, wdając się z Wać państwem W pijatyki, które się kończą grubijaństwem. Zdacie mi sprawę z mego honoru obrazy; Do widzenia po trzeźwu pódź za mną Gerwazy.

Dwa, dlań osobiście przepiękne, obrazy zajęły całkiem jego uwagę.

Wychudłe ascetyczne twarze drewnianych świętych w gotyckich niszach nad stallami, duże czarne krucyfiksy z krwawiącą raną w boku Zbawiciela, tłuste anioły, uśmiechnięte nad cudacznymi gzemsami późniejszych ołtarzów, obrazy wyblakłe, szare od kurzu i starości wpadały mu w oczy, nie budząc żadnych wrażeń, i na chwilę nawet przykuć nie mogły jego uwagi.

Szybko, jak mógł najuważniej, począł oglądać obrazy wszystkie; w ten sposób dobiegł do sali ostatniej. Poczem, wolniej nieco, powracać zaczął.

Same księżne takiego nie mają! szeptała drżącym ze wzruszenia głosem. Tymczasem Dyńdzio na brudnych odrapanych ścianach rozwieszał obrazy, wbijając z energią przyniesione w kieszeni haki. W braku młotka posługiwał się marmurowym przyciskiem przedstawiającym uśpioną Dyanę.

I nagle podrażniony w nieświadomej jakiejś próżności, nie zastanawiając się, co czyni, w myślach dobierać zaczął po cichu innych słów, dźwięczniejszych, głębszych, żywszych, któremi powiedzieć by można wszystko, co się w duszy dzieje... W miarę jak te słowa bezgłośne układały się w rytmy i jednoczyły w obrazy, rosła w nim chęć, aby je wymówić i obrazy te zatrzymać.

Słowo Dnia

najgłębszy

Inni Szukają