United States or Qatar ? Vote for the TOP Country of the Week !


Zyzem w oczy Hrabiemu spojrzał Podkomorzy. «Bez Waścinéj pomocy ukarać potrafię Zuchwałego szlachetkę; a Waść Mości Grafie, Przed dekretem ten zamek zawcześnie przywłaszczasz; Nie Wać tu jesteś panem, nie Wać nas ugaszczasz: Siedź cicho jakeś siedział; jeśli siwéj głowy Nie czcisz, to szanuj pierwszy urząd powiatowy.

Potem znów przychodziły dni cichej skupionej pracy, przeplatanej samotnymi monologami. Gdy tak siedział w świetle lampy stołowej, wśród poduszek wielkiego łoża, a pokój ogromniał górą w cieniu umbry, który go łączył z wielkim żywiołem nocy miejskiej za oknem czuł, nie patrząc, że przestrzeń obrasta go pulsującą gęstwiną tapet, pełną szeptów, syków i seplenień.

Tuż stara cerkiew, w niej puszczyk i sowy, Obok dzwonnicy zrąb zgniły, A za dzwonnicą chróśniak malinowy, A w tym chróśniaku mogiły. Czy tam bies siedział, czy dusza zaklęta, Że o północnej godzinie Nikt, jak najstarszy człowiek zapamięta, Miejsc tych bez trwogi nie minie.

Tu wycierając chustką zabrudzone denko, Pokazał malowaną armią malenką Jak roj much; w środku jeden człowiek na rumaku, Wielki jako chrząszcz, siedział, pewnie wódz orszaku; Spinał konia jak gdy by chciał skakać w niebiosa, Jednę rękę na cuglach, drugą miał u nosa: Przypatrzcie się, rzekł Robak, tej groźnéj postawie, Zgadnijcie czyja?

Od czasu jak Staś siedział w fortecy, mogłem przywyknąć do przestraszonych i wybladłych twarzy, do szeptów po kątach, takich, jak przy chorym lub nieboszczyku, do tłumionych płaczów, o których powód nie wolno mi było pytać.

Holmes siedział, odwrócony do mnie plecami; widzieć mnie nie mógł, a ja zachowywałem się tak cichutko, że nie mógł domyślić się, czem jestem zajęty. Masz pan chyba oczy z tyłu głowy... rzekłem. Mam przed sobą srebrny imbryk odparł ale powiedz mi, Watson, co myślisz o lasce naszego gościa?

Helding przewraca kartki trochę zaniepokojony, zdenerwowany rolą”, jaką odegrywa obok siedzącej przy fortepianie dziewczyny. Zeszedł już do rzęduwidzów”, przyzwyczajony, że to inni defilowali przed nim, podczas gdy on spokojnie siedział obok Makenowej, bawiąc się jej wachlarzem. Długie, suche palce mężczyzny z pośpiechem przewracają kartki, klekocząc jak kastaniety.

Przez wpółprzymknięte okno powiew jej, łącznie z głuchym gwarem ulic wielkiego miasta, wdzierał się do umeblowanego poważnie, obszernego gabinetu, gdzie przy biurku okazałem, a zarzuconem papierami, listami, księgami i pismami, siedział Roman Dzierżymirski i słuchał mówiącego coś do niego młodego mężczyzny.

Duchem, proszę panicza, duchem! odparł żwawo leśniczy w ślad za odjeżdżającym. W pół godziny później, młody plenipotent siedział już przy biurku w Tomaszówce i kreślił słów parę do pana Emila.

Gdy drzwi otworzyłem, zdało mi się, że w mieszkaniu był pożar; światło lampy ukazywało się jakby za czarną mgłą. Po chwili zmiarkowałem, że dym pochodzi nie od ognia, lecz od mocnego tytoniu. Wśród kłębów ujrzałem Holmesa w szlafroku. Siedział w fotelu z fajeczką w ustach. Na stole leżało kilka zwitków papieru. Odkaszlnąłem. Zaziębiłeś się? spytał. Nie, ale można się tu udusić. Otwórz okno.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają