United States or Trinidad and Tobago ? Vote for the TOP Country of the Week !


Julusiek i Maryan zdaje się śpią spokojnie w swych łóżkach, ponakrywani stosem kołder i kołderek. Koło stołu siedzi pan Wentzel, kurcząc pod krzesło nogi w zaplamionych atramentem skarpetkach. Przed nim leżą nożyczki, gruba igła, motek nici i kilka guzików. Pan Wentzel zabrał się do łatania swej codziennej kurtki i jakoś mu idzie niesporo. Kłuje się w palce, ściegi daje monstrualnych rozmiarów.

Kto wie co tam siedzi w tem czarnem jądrze, które nieprzejrzyście rozciąga się po same szkła latarni? Tam może czyhać człowiek z nożem, czyhać na mnie i uderzyć mię w szyję, tam może być tak gęsto, że padnę odrazu bez tchu... Lub może tam być gwarno od jakiegoś nieznanego życia nocy, może tam być tak ludno, że zatrzymają mię i przepadnę bez śladu, jakgdybym w otchłań wleciał.

Skrzydła anielskie z dwóch złotych arkuszy, Do ramion spięte szpilkami wiszące Wszystko co pany i panie, mnie wzruszy Tyle, co mucha brzęcząca na łące! O znam się na was! wiem komu siedzi Pod lewą piersią, gdy o czuciu gada! Lub nad ojczyzną umarłą łzy cedzi, I z swych przedemną spisków się spowiada!

Bodaj to kotlina, Gdzie siedzi kocina: Ta nie osmali... Lecz zmykaj, chudzino, Przed taką kotliną, Gdzie dyabeł pali! Romeo, czy będziesz u ojca na obiedzie? My tam idziemy. *Romeo.* Pośpieszę za wami. *Merkucio.* Do widzenia, starożytna damo; damo, damo, damo! *Marta.* Tak, tak, do widzenia! Co to za infamis, proszę pana, co się tak poważył rozpuścić cugle swemu grubiaństwu?

Siedzi więc pochylona nad swoją filiżanką i w biednej głowie szuka zawzięcie sposobu, aby stać się miłą, rozmowną. Wzrok jej pada na leżący na ziemi Kuryerek. Co tam w Kuryerku zapytuje niepewnym głosem. Przeczytasz sama odpowiada mąż. I znów nastaje milczenie. Kobieta prawie rozpaczliwie wodzi wzrokiem dokoła. Tak mają mało spójni moralnej, że wszystkie jej wysiłki pozostają bez skutku.

Już bierzesz rękawiczki, szukasz kapelusza, Teraz odetchnę nieco, wstąpi we mnie dusza, O bogi! znowu siada, siedzi jak przykuty! Pragniesz miłym być gościem, czytaj rady moje, Niedość wszedłszy donosić o czém wszyscy wiedzą, Że dzisiaj tam walcują, ówdzie obiad jedzą, Zboże tanie, deszcz pada, w Grecyi rozboje.

Swadźba jedzie szumnie, tłumnie. „Nie powiozą do ołtarza, Powiozą mnie do cmentarza, A pościelą chyba w trumnie! Ja umrę, gdy on nie żyje Ciebie, matko, żal zabije!” Ksiądz w konfesjonale siedzi: „Czas, o córko, do spowiedzi.” Przyszła kuma, wiedźma stara; „Wypędź księdza, wypędź klechę! Bóg i wiara sen i mara! Kuma w biedzie ma pociechę, Kuma stara umie wiele, Ma kwiat paproć i car ziele!

Coby rzekł wojewoda Niesiołowski stary, Który ma dotąd pierwsze na świecie ogary, I dwiestu strzelców trzyma obyczajem pańskim, I ma sto wozów sieci w zamku Worończańskim, A od tylu lat siedzi jak mnich na swym dworze, Nikt go na polowanie uprosić nie może, Białopiotrowiczowi samemu odmówił! Bo cóżby on na waszych polowaniach łowił?

Wojski chlubnie skończywszy łowy wraca z boru, A Telimena w głębi samotnego dworu Zaczyna polowanie. Wprawdzie nieruchoma Siedzi z założonemi na piersiach rękoma, Lecz myślą goni źwierzów dwóch; szuka sposobu Jakby razem obsobaczyć i ułowić obu: Hrabię i Tadeusza. Hrabia panicz młody. Wielkiego domu dziedzic, powabnéj urody; Już trochę zakochany! cóż? może się zmienić!

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają