United States or Armenia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Messieurs et dames sortez!.. sortez, s'il vous plait, sortez, sortez!.. rozległ się jednocześnie twardy głos szwajcara, stróża Napoleonowego grobowca... Postukując grubą laską, iść począł on i rozpędzać energicznie przed sobą, ku wyjściu rozsypanych po gmachu tam i ówdzie gości.

Śpieszyć się trzeba, bo panna Kazia pewnie już przy oknie stoi i przez siatkę firanki patrzy a czeka... Z małych okienek zaułka, tu i owdzie błyskają światełka, na progach domów bawią się dzieci, na środku ulicy mały piesek w piasku się kręci. Nagle Wicek czuje się pociągnięty nieśmiało za rękaw. Ogląda się.

Tu zwykła igrać, ówdzie zamyślona stoi, Tam z niechęcią twarz kryła, tu mię okiem woła, Tu gniewna, tam posępna, tu znowu wesoła, Tu swe lica w łagodność, tu w powagę stroi. Tam piosenkę nuciła, tu mi dłoń ścisnęła, Tu usiadła, tam naszéj rozmowy początek, Stąd biegła, tu na piasku imię moje kryśli,

Wita tam i ówdzie osób parę, zbliża się do młodej nadobnej damy i wręcza jej z ukłonem portfel, mówiąc coś objaśniająco... Nagle siedzący obok sam "graf" zrywa się od stołu, jak oparzony, i robiąc arcygłupią minę, wpatruje się w portfel... Zaintrygowanie ogólne, sytuacya jednak wyjaśnia się wkrótce... W tej chwili spojrzawszy na zasłuchanego towarzysza, pan Emil rozśmiał się serdecznie.

Ona, wytrwała, popychała bezustannie Romana naprzód przed siebie; ona ześrodkowywująca w sobie również najpiękniejsze pierwiastki jego charakteru zniewalała go do czynów, tam i ówdzie szlachetnych. Jej to niewątpliwie zawdzięczał Dzierżymirski swój postępek z Orlęckim!.. I Romanowi w tej chwili mignął obraz wdzięczności tych trojga ludzi ku niemu.

Tymczasem wuj Ksawery zbliżył się do panny Felicyi tak, że ich głowy prawie się dotykały i zaczął jej coś mówić prędko i cicho. Nie mogłem nic prawie dosłyszeć. Tu i owdzie tylko jakieś pojedyncze słowo dochodziło do mnie. Panna Felicya słuchała ż gorączkowem zaciekawieniem. Więc jutro rano, prawda? szepnęła. I księżna z pewnością?..

Idź się położyć owdzie pod cisami I ucho przyłóż do ziemi, a skoro Usłyszysz czyje kroki na cmentarzu, Którego ryty grunt łatwo je zdradzi, Wtedy zagwizdnij na znak, że ktoś idzie. Daj mi te kwiaty. Idź, zrób, jakem kazał. *Paź.* Strasznie mi będzie pozostać samemu Wpośród cmentarza; jednakże spróbuję. */

Tu i tam z rzadka czerniała przy świeżym pomniku postać schylona, zadumana tęsknie, cierpiąca... Tam i ówdzie na skromnej mogiłce, w bardziej oddalonej cmentarnej alei, szlochała cicho jakaś kobiecina, gdzie indziej znów klęczący syn, czy mąż, samotny, modlił się, lub nie widząc nic zgoła, nie słysząc, zapatrzony w ból własny połykał łzy.

Wzgórze niewysokie, lasem świerkowym porosłe, wznosiło się przed nimi tak blisko, że wierzchołkami swych drzew sięgało połowy nieba prawie. Ku stronie gór pochylało się zwolna na równinę: urywał się las i ciągnęły zagony zielonych i złotych zbóż. Małe, do gniazd podobne, chaty, rozrzucone tu i owdzie, czerniały na skrajach lasu. Pod wzgórzem strumień szumiał.

*Benwolio.* Pójdź! skrył się owdzie pomiędzy drzewami, By się tam zbratał ż tajemniczą nocą: Ślepym w miłości ciemność jest najmilsza. *Merkucio.* Możeż w cel trafić miłość, będąc ślepą? Niechże tam sobie po ciemności maca, Jak dłuo zechce. Dobranoc, Romeo! Idę lecz w mojem łóżku za kotarą, Bo to polowe tu dla mnie za chłodne. Czy idziesz także?