United States or Lithuania ? Vote for the TOP Country of the Week !


Mężczyzna!... powinien już skończyć śmieszną awanturę. Stary?... e! cóż znowu. To Makenowa stara Helding jest niemłody, ale jeszcze nie stary. Zestarzał się przy niej. Ileż to lat już trwa ich romans? To nie ma sensu, to powinno się raz skończyć!... I nagle, razem z chichotem dziewczyn, w nudę rautową wpada brutalna chęć tłumu szarpania tej miłości adoptowanej, przyjętej, tolerowanej.

Lecz próżno nędzny w oczach prawie znika, Próżno i dzień i noc płacze, W boleściach jego dla mnie radość dzika, Śmiech obudzały rozpacze. „Ja pójdę!” mówił ze łzami. „Idź sobie!” Poszedł i umarł z miłości. Tu, nad rzeczułką, w tym zielonym grobie, Złożone jego kości. „Odtąd mi życie stało się nielube, Późne uczułam wyrzuty, Lecz ani sposób wynagrodzić zgubę, Ani czas został pokuty.

O Jezu, Jezu, Tyś nadzieja moja, O wieszże dobrze, że ja sługa Twoja. Służę ci, służę, służyć obiecuję, Na tym tu świecie z Tobą rezentuję . Światło miłości, Światło przebiegłości. Jak ci moja dusza będzie z ciała wychodziła, Proście, Michale, żeby nie zbłądziła. Michale Archaniele, nie podajcie jéj ta Na czartowskie płomienie. Kiedy sam Pan Jezus na prawicy siędzie.

Nie zasłużyłem u ciebie twej miłości, nie dałem ci szczęścia, mniejsza więc o mnie. Przysięgałem ci jednak wiarę, że cię nie opuszczę; jesteś moją żoną, ja nie mogę pozwolić, abyś ty się zgubiła a tu czeka cię tylko zguba. Możesz nie żyć ze mną, możesz nie znać mnie, ale ztąd uciekaj! ANDRZEJ. Zosiu, więc ty wrócisz do mnie, wrócisz?

Widział się więc Roman w poślubnym roku miłości wzajemnej, haszyszów i upojeń, z dysonansem śmierci teścia swego na końcu i widział siebie potem lata całe w ciągłych zabiegach, trudach, w prawdziwej, namiętnej energii czynu, w bezustannej gonitwie za popularnością, wielkością i znaczeniem.

Skróś okien różnofarbnych powoju roślina, Wdzierając się na głuche ściany i sklepienia, Zajmuje dzieło ludzi w imię przyrodzenia, I pisze Balsazara głoskamiRUINA”. W środku sali wycięte z marmuru naczynie, To fontanna haremu, dotąd stoi cało, I perłowe łzy sącząc woła przez pustynie: Gdzież jesteś o miłości, potęgo i chwało?

Monteki, Stąd możesz sądzić me obejście płochem; Ufaj mi jednak, będę ja wierniejsza Od tych, co bieglej umieją się drożyć. Byłabym ja się była, prawdę mówiąc, Także drożyła, gdybyś był tajnego Głosu miłości mojej nie podchwycił. Nie wiń mię przeto, ani też przypisuj Płochości tego wylania mych uczuć, Które zdradziła noc ciemna.

Gdy serce kipi żądzą szczęścia wściekłą, I życie życiem co chwila się skraca! Czy wiesz co próżnia? czy znasz świat nicości, Gdzie wszystko zmarło, a żyć jeszcze trzeba, Żyć bez nadziei i żyć bez miłości, Patrząc się w niebo, nie wrócić do nieba! Serce się moje w perzynę rozwiało! Byłem tak smutny, jak nocy milczenie Byłem tak zimny, jak umarłych ciało I tak samotny jak umarłych cienie.

Były to najczęściej żony przyjaciół, dobrych znajomych, którzy, rozmarzeni chartreuse'ą lub koniakiem w czarnej kawie, z łokciami opartemi na stole, roztaczali tajemnice alkowy małżeńskiej na wzór króla Candaula, i w zamian za swą wiarę otrzymywali, wprawdzie nie pchnięcie śmiertelne, lecz szczerbę w honorze i miłości żony.

Tak, lecz od genezy uczucia jej i brata nie biło słońce miłości młodej, ptaszyna zerwała jedwabne pęta przywiązań domowych, bo w mroki cichych, dotychczasowych jej uczuć, do serduszka dziewczęcego, wdarł się promienisty blask potężniejszy, silniejszy! Zwykła kolej rzeczy tego świata...