United States or Burundi ? Vote for the TOP Country of the Week !


Tak... tak, prawda, zapomniałem bąknął Krasnostawski, sięgając jednocześnie ręką do kieszeni. Przepraszam najmocniej panią marszałkową dobrodziejkę, cóż za roztrzepaniec ze mnie, doprawdy! Byłbym zapomniał... Mam list od pana Gowartowskiego, służę pani marszałkowej. Pani Warnicka schwyciła list, Krasnostawski jednak równocześnie pochylił się do ręki jej, w ukłonie.

*Tybalt.* Służę Waćpanu. *Romeo.* Merkucio, schowaj szpadę, jak mię kochasz. *Merkucio.* Pokażno swoje passado . *Romeo.* Benwolio, Rozdziel ich! Wstydźcie się, mości panowiel Wybaczcie sobie. Tybalcie! Merkucio! Książę wyraźnie zabronił podobnych Starć na ulicach. Merkucio! Tybalcie! *Merkucio.* Zranił mię. Kaduk zabierz wasze domy! Nie wybrnę z tego. Czy odszedł ten hultaj I nie oberwał nic?

Ale!.. przepraszam bardzo!.. Pan prezes wszak pali zapewne?.. służę natychmiast i zerwał się miejsca, przynosząc wkrótce Dzierżymirskiemu pudełko papierosów. Roman sięgnął po jednego z nich i bąknął niewyraźnie: Dziękuję bardzo!..

Dzierżymirski, niezadowolony nieco, że mu tak z nagła przerwano wątek listu, spojrzał niechętnie z pod oka na nowo przybyłą. Przed nim stała kobieta lat pięćdziesięciu może, o znękanych rysach, ubrana nieco z staroświecka, dość zresztą poza tem układnej powierzchowności. Niech pani spocznie, proszę... za chwilę służę! rzekł uprzejmie i począł pisać znowu.

Krasnostawski usłuchał; bryka cofnęła się nieco, a powóz, przejechawszy spokojnie przez mostek, potoczył się znów równo i szybko dalej. Służę panu! rzeki Ładyżyński, częstując Krasnostawskiego cygarem. Zapalili... Oparłszy się wygodnie o poduszki i zaciągnąwszy cygarem, pan Emil rzekł. Nadstawiaj pan uszu!... Tandem tędy, zaczynam...

No, teraz siadamy! ciągnął dalej. Dziękuję panu za partyę! podał uprzejmie rękę Krasnostawskiemu, poczem wyjął papierośnicę. Służę panu! rzekł, wyciągając w stronę młodego człowieka.

A tak, serce, jutro odpust u mnie, roboty huk!.. Każ zaprzęgać, jeśli łaska, a ja tymczasem w ogrodzie poczekam i modlitwy swe przedwieczorne odmówię. W tej chwili służę księdzu dobrodziejowi... rzucił w półukłonie Krasnostawski i znikł za drzwiami. Ksiądz zajrzał jeszcze do chorego; pozostawiony na opiece staruszki-klucznicy, z pogodą na obliczu swem dziwną leżał on spokojnie.

Słowo Dnia

opierać

Inni Szukają