United States or Iran ? Vote for the TOP Country of the Week !
W kredensie znalazł pochowane zimne mięsiwa i chleb razowy; posilił się, popił wodą i przez puste komnaty znowu skierował się do pokoju Gowartowskiego. Tu już zupełne panowały ciemności. Krasnostawski zapalił lampkę, przykrył ją abażurem i spojrzał na chorego.
Niedosłyszalnym, urywanym szeptem młody człowiek posłyszał jeszcze: Dziękuję... tyś dobry!.. Mówić już... więcej... nie... mogę... Poruszony słowami chorego starca, zdenerwowany, wzruszony odstąpił od łóżka Krasnostawski i przygnębiony, usiadł w fotelu. Minęło z dziesięć minut.
A tak, serce, jutro odpust u mnie, roboty huk!.. Każ zaprzęgać, jeśli łaska, a ja tymczasem w ogrodzie poczekam i modlitwy swe przedwieczorne odmówię. W tej chwili służę księdzu dobrodziejowi... rzucił w półukłonie Krasnostawski i znikł za drzwiami. Ksiądz zajrzał jeszcze do chorego; pozostawiony na opiece staruszki-klucznicy, z pogodą na obliczu swem dziwną leżał on spokojnie.
Oczekiwało się, że przed tę sień sklepioną z beczkami winiarza podjedzie w cieniu chwiejących się akacyj osiołek Samarytanina, prowadzony za uzdę, a dwóch pachołków zwlecze troskliwie chorego męża z rozpalonego siodła, ażeby go po chłodnych schodach wnieść ostrożnie na pachnące szabasem piętro.