United States or Wallis and Futuna ? Vote for the TOP Country of the Week !


On zawsze i wszędzie lubił się opiekować, patronować komuś, jeśli sądził, że jestto potrzebne. Lubi, żeby go poważano i słuchano jego słowa i rady. Dlaczego więc i tutaj nie ma się zaopiekować, zwłaszcza, gdy ta opieka ma przecież swoje smaczne strony. W tej posusze rodaczek Zaleska doprawdy jest najprzystojniejsza, a wydaje się miłą, bo bardzo jest wdzięczna każdemu, kto odwiedza.

Jestto tak męczące, to zwrócenie wszystkich myśli na jeden punkt, którego żadną siłą ruszyć nie można, że doprawdy mam zawrót głowy, jak ten, kto tak długo w jedno miejsce się wpatrzy, mu barwne kółka przed oczami skakać zaczną. i nie tylko myśli mam jakby zaczarowane, na zmysłach moich jakieś przekleństwo.

Z najtajniejszych soków żywych upał wydobył wonie mocne i ciepłe. Pachniało życie w powietrzu... i chęć życia. Gdy szli miedzą, zdawało się im, że doprawdy tyle tylko jest świata, ile wzrok ogarnie, i tyle szczęścia, ile jest w tej chwili. Miedza się skończyła; wyszli na większą drożynkę wśród łąki. Zatrzymali się mimowolnie i spojrzeli na siebie. Rozmarzył ich żar.

Tak... tak, prawda, zapomniałem bąknął Krasnostawski, sięgając jednocześnie ręką do kieszeni. Przepraszam najmocniej panią marszałkową dobrodziejkę, cóż za roztrzepaniec ze mnie, doprawdy! Byłbym zapomniał... Mam list od pana Gowartowskiego, służę pani marszałkowej. Pani Warnicka schwyciła list, Krasnostawski jednak równocześnie pochylił się do ręki jej, w ukłonie.

Stoi a nawet zdjął kapelusz i ku nam powiewał... O!... teraz, wyciągnął chustkę i ciągle macha!... mówił biedny ojciec do cisnącej się gromadki, doprawdy, wygląda jak porządny człowiek. Kto wie! szepnęła matka, może Bóg go wreszcie raczy... i ręką opiętą w ciemną rękawiczkę, kreśliła w powietrzu znak krzyża... ot... matka!

Czasem mi się zdaje, że jak u niego, każde czucie moje jest fałszem, każda żądza moja jest starczą, bezsilną, zapóźną ciekawością, bańką błota co nie błyśnie nawet i pęka. Doprawdy ty mnie chyba mało znasz. Że jestem wesoła i nieraz rozbawiona, to nie wyobrażaj sobie jeszcze, że jestem naiwnem dziewczątkiem, które panu podobało się zabrać z sobą. Wiem, co zrobiłam i to chciałam zrobić.

Co za świetną doprawdy miałeś myśl, Romciu, zestawić to obejrzenie Wenecyi z wyżyn na zakończenie! rzekła Ola, i dorzuciła z ożywieniem: Bo ostateczne owe wrażenie nie zużyte dotąd jeszcze, nowe, idealnie zamknie nasz pobyt tutaj...

Pójdę do prezydenta i zażądam, aby mnie do jego celi wpuścić kazał. Ja muszę go widzieć, muszę zobaczyć, czyśmy go rzeczywiście ukarali. Dnia 9 maja. Prezydent zdziwił się mojemu żądaniu. Argumenty moje przecież jak najściślejsze i nie do zbicia, a on doprawdy nie rozumiał. Już to prezydent orłem się nie urodził.

Zielińskich znam wielu rzekł z wolna nazwisko pańskie ma przedstawicieli tak licznych... Zresztą... może... Przykro mi bardzo, lecz doprawdy nie przypominam sobie... Ja za to odpowiedział młodzieniec, akcentując silnie słowa przypominam sobie nadto dobrze... Poznaliśmy się przed laty siedmiu; ja, pan i Jasio Zboiński stanowiliśmy przez czas jakiś nierozerwalną nawet trójkę.

*Julia.* Doprawdy, przykro mi, że jesteś słabą. Nianiu, nianiuniu, nianiunieczko droga, Powiedz mi, co ci mówił mój kochanek? *Marta.* Mówił, jak dobrze wychowany młodzian, Grzeczny, stateczny, a przytem, upewniam, Pełen zacności. Gdzie waćpanny matka? *Julia.* Gdzie moja matka? Gdzież ma być? jest w domu.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają