United States or British Virgin Islands ? Vote for the TOP Country of the Week !


Nieraz można ich widzieć na niebezpiecznych zakrętach, wychylonych daleko z połamanej budy, jak z lejcami w dłoniach przeprowadzają z natężeniem trudny manewr wymijania. Mamy w tej dzielnicy także tramwaje. Ambicja rajców miejskich święci tu najwyższy swój triumf. Ale pożałowania godny jest widok tych wozów, zrobionych z papier mâché, o ścianach powyginanych i zmiętych od wieloletniego użytku.

Ale, ale, jest tu na mieście jeden pan, niejaki Parys: ten ma na nią dyabli apetyt; ale ona, poczciwina, wolałaby patrzeć na bazyliszka, niż na niego. Przekomarzam się z nią nieraz i mówię, że ten Parys, to wcale przystojny mężczyzna; wtedy ona, powiadam panu, za każdym razem blednie, zupełnie tak jak ponsowa chusta na słońcu.

O! gdyby on miał, dodałby jej nieraz do miesięcznej pensyi... raz nawet dał jej na to słowo honoru, choć ona bynajmniej nie żądała takiego dowodu, ona wierzy mu we wszystkiem. Tylko jakże to można pozwolić, aby koteczek jadł do herbaty samą bułeczkę?!...

Widziałem tylko powłokę odstręczającą nieraz, a zawsze prawie śmieszną i pamiętałem dobrze, że dla mnie panna Felicya była kodeksem przyzwoitości, prostego trzymania się i dobrych manier i że myśl o niej łączyła się koniecznie z myślą o gderaniu, o gramatycznych regułach Noela i Chapsala i o szaliku, owijanym mi na szyi w najgorętsze dni letnie.

Taki tak!... ta dziewczyna rozczochrana włócząca swe bose nogi po ubitej ziemi izby to ona, ona sama, lat temu piętnaście! A ten chłopak z kołyski łeb wytykający toć to czysty Wicek, który krzykiem swym zdawało się nieraz, mury rozsadzi. Biła go za to po łbie, po pysku ile się zmieściło, a czasem znów porywała go i do piersi cisnąć zaczynała, z rozrzewnieniem nagłem.

Czuła ona, że jej się dzieje krzywda i nieraz myślała sobie o poprawieniu losu. Że jednak miała serce złote, z pokorą przeto znosiła doznawane przykrości, dogadzając nietylko macosze i siostrom, ale pamiętając zarazem o domowych zwierzątkach, a nawet o głodnych ptaszkach za oknami domu.

W ruchach i mimice jęły się zdradzać znaki złego sumienia. Zaczął nas unikać. Krył się dzień cały po kątach, w szafach, pod pierzyną. .Widziałem go nieraz, jak w zamyśleniu oglądał własne ręce, badał konsystencję skóry, paznokci, na których występować zaczęły czarne plamy, jak łuski karakona. W dzień opierał się jeszcze ostatkami sił, walczył, ale w nocy fascynacja uderzała nań potężnymi arakami.

Tożbym leciał ku wschodowi Na sokolich piórach! Żyć, umierać Mazurowi Tylko na Mazurach! Matusia leży w grobie, A ja wędruję sobie, Do każdej chaty pukam I dobrych ludzi szukam. Na świecie sroga zima, A tu kożuszka niema, Nic prócz chusty, koszulki, Oj, biada bez matulki. Nieraz głód mnie przyciśnie, łza w oczach zabłyśnie. Nieraz chłód mnie przejmuje, Że rąk i nóg nie czuję.

Nieraz brałem za szczęście chwileczkę swawoli, Nieraz mię obłąkała wyobraźnią młoda, Albo słówka zdradliwe i wdzięczna uroda, Lecz wtenczas i rozkosznéj złorzeczyłem doli. Nawet owę, gdy owę kochałem niebiankę, Ileż łez, jaki zapał, jaka niegdyś trwoga, I żal teraz na samę imienia jéj wzmiankę.

Nieraz musiał strzepywać palcami i śmiać się cicho do siebie samego, gdy te wybryki niewidzialnej sfery stawały się zbyt absurdalne; porozumiewał się wówczas spojrzeniem z naszym kotem, który również wtajemniczony w ten świat, podnosił swą cyniczną, zimną, porysowaną pręgami twarz, mrużąc z nudów i obojętności skośne szparki oczu.

Słowo Dnia

fixe

Inni Szukają