United States or Algeria ? Vote for the TOP Country of the Week !


Umieszczony w koszykach, w wacie, smoczy ten pomiot podnosił na cienkich szyjach ślepe, bielmem zarosle głowy, kwacząc bezgłośnie z niemych gardzieli.

Widać na grzędach jaką przeleciała drogą, Bo liść zielony, w biegu potrącony nogą, Podnosił się, drżał chwilę, się uspokoił, Jak woda którą ptaszek skrzydłami roskroił. A na miejscu gdzie stała, tylko porzucony Koszyk mały z rokity, denkiem wywrócony. Pogubiwszy owoce na liściach zawisał, I wśród fali zielonéj jeszcze się kołysał.

Zamilkł i wstydząc się jakby słów własnych, nie podnosił już wcale oczu na Romana.

Szedł ubrany przyzwoicie, w wysokiej czapce z daszkiem, w długim surducie i w butach dobrze wyszuwaksowanych. W ręku pod chusteczką, niósł kilka świeżo zerwanych róż, a pod pachą dużą harmonię; niebieski krawat związany w kokardę podnosił świeżość jego cery. Chłopiec to był dobrze odżywiony, silny, jeszcze pracą ani rozpustą niezniszczony.

Straszliwa odraza zamieniała jego twarz w stężałą maskę tragiczną, w której tylko źrenice, ukryte za dolną powieką, leżały na czatach, napięte jak cięciwy, w wiecznej podejrzliwości. Z dzikim wrzaskiem zrywał się nagle z siedzenia, leciał na oślep w kąt pokoju i już podnosił dziryt, na którym utkwiony ogromny karakon przebierał rozpaczliwie gmatwaniną swych nóg.

Gdy z krzaków berberysu podnosił się po peryodzie pijaństwa zaciskał silnie pięści, jakby probując, czy cała wola pozostała w nim jeszcze, czy nie spływa razem z umysłem w ten cień niepochwytny, który go otoczył i do karczmy iść kazał. I z pięściami jeszcze zaciśniętemi szedł prosto do kredensu, do swego tapczana, na którym wylegiwał się w czasie jego nieobecności Józiek.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają