United States or Togo ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ty zdać sobie sprawy nie potrafisz ciągnął dalej, zapalając się coraz bardziej do słów własnych ile ja gotów jestem rzeczy najdroższych nawet poświęcić dla ciebie, co dla cię zdolnym stłumić, przecierpieć!... Ja gdybym był cię nie posiadł podeptałbym bez namysłu wszelkie prawa ludzkie, jeśliby one stanąć mi śmiały wówczas oporem do zdobycia ciebie!... Ty nie wiesz... nie wiesz!...

Przecież ja widzę, że ty nie jesteś szczęśliwy. Czemu czemu? Chciałeś mię mieć jestem twoją, na zawsze twoją. Chciałeś mię mieć tylko dla siebie, zdala od wszystkich, od niego przyjechaliśmy tutaj. Cóż ja jeszcze zrobić mam dla ciebie? Nie uwierzyłbym Bogu, gdyby mi stanął tu w płomiennym krzaku, ale tobie wierzę. ZOFIA. Ach, nie mów tego. Tak chciałabym, abyś ty choć trochę wierzył.

Cicho, córo Izraela! jutro ci przyślę trzy funty mydła, bo ojciec mi kredę na mydło otwiera. Pojutrze u nas goście, więc powiadają, że się umyć trzeba... Resia przysunęła się do krzesła Dyńdzia, nie wstając z klęczek. Ty i tak ładny, Kundlu! wyrzekła, mrużąc oczy i przeginając się jak kotka.

Myślisz może, że teraz, dotykając się już pieniędzy innych, wytłumaczonym przez to jesteś? Że zapomniano, zagrzebano twą tajemnicę? Ha-ha!-ha-ha!.. śmiało się morze ironicznie, i dalej znowu szydziło: A widzisz zbladłeś! Ty dotychczas pewnym byłeś, że nikt nic nie wie o tem!..

Ja tu na dnie zieleni, pod powierzchnią rosy, A ty tam, kędy dla mnie kończą się niebiosy, Czy się kończą, czy nie kończą, Śpiewaj zowąd pieśń skowrończą, Podzwaniając mi ostrzem rozbłyskanej kosy. Kosą grozi twa miłość, co pożera kwiaty, Sierpem zgarniasz do duszy mych maków szkarłaty, Lecz miłości się nie boję, Jeno w zgrozie ci dostoję, Bo i Bogu jest słodki powiew mojej szaty!

Wtem drzwi kościoła trzasły, Wiatr zawiał, świece zgasły! Wchodzi osoba wbieli, Znany chód, znana zbroja. Staje... wszyscy zadrżeli... Staje, patrzy ukosem, Podziemnym woła głosem: „Mój wieniec i ty moja! Kwiat na mym rwany grobie. Mnie, księże, stułą wiąż! Zła żono, biada tobie, To ja, twój mąż, twój mąż! Źli bracia! biada obu! Z mego rwaliście grobu, Zawieście krwawy bój.

Gdybym mógł, progi wilczą otoczyłbym jamą, Stawiłbym lisie pastki, kolczate okowy, A jeśli niedość bronią, uciecbym gotowy Na tamten świat stygową zasłonić się tamą. O przeklęty nudziarzu! ja liczę minuty, Jak zbrodniarz co go czeka ostatnia katusza, Ty pleciesz błahe dzieje wczorajszéj reduty.

Dziecko moje, szeptała, dziecko nieszczęsne, ostatnie... Ty już jeden... Ty mi tylko zostajesz. Ojciec w grobie a brat, Staś mój, najdroższy, rodzony, syn mój... O Jezu, Jezu, Jezu! I potem odtrącała mnie namiętnym ruchem. Nie, ty mi go nie zastąpisz, nigdy, nigdy! Raz wreszcie wieczorem wpadł wuj Ksawery.

Wyrwali się tęsknocie. Schwycił jej dłoń, z której ociekały krople, niby rozsypane klejnoty, i całować począł i pić wilgoć, przesyconą rozkoszą jej ciała. Puść mnie, puść mnie. Zerwała się i podniosła, ale pantofelek luźno zapięty przechylił się i o wilgotny mech poślizgnął. Byłaby osunęła się w wodę, lecz zdążył ująć wpół i podtrzymywać. Jakiś ty silny.

Westchnienia, zachwyty, oczekiwania, po co to? na co? Aby skończyć na tym samym, zawsze niezmiennym końcu? I ty przecież czasem, widzisz, że to wszystko blaga. kobiety, które tu nie były i nie będą, nie ma żadnej, któraby tu być nie mogła. Tu nie ma fałszu, tu kobieta jest naga i życie nagie. A ja za nagością szaleję! Ja się w waszych kołnierzach i kaftanach duszę!

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają