United States or Norfolk Island ? Vote for the TOP Country of the Week !


Tu, w zacisznym gór zakątku, czuł on podwójnie, jako swoją wyłączną własność ubóstwianą kobietę, kochał zdwojonym sił żywotnych zapasem, a czując równocześnie wzajemność jej ku sobie niekłamaną, nurzał się w uczuciu tem, z rozkoszą pływaka, rzeźko wśród rozsłonecznionych wód wesołych płynącego w dal radosnego jutra!

Ale kiedy się łzami nasze lica zroszą, Gdy się ostatki życia w westchnieniach unoszą, Luba! czyliż to mogę nazywać rozkoszą? Słońce błyszczy na wschodzie w chmur ognistych wianku, A na zachodzie xiężyc blade lice mroczy, Róża za słońcem pączki rozwinione toczy, Fijołek klęczy zgięty pod kroplami ranku.

Czarne oczy wbiły się we mnie z natężeniem najwyższej rozpaczy czy bólu. Te oczy patrzyły na mnie i nie patrzyły, widziały mnie i nie widziały wcale. Były to pękające gałki, wytężone najwyższym uniesieniem bólu albo dziką rozkoszą natchnienia.

Wyrwali się tęsknocie. Schwycił jej dłoń, z której ociekały krople, niby rozsypane klejnoty, i całować począł i pić wilgoć, przesyconą rozkoszą jej ciała. Puść mnie, puść mnie. Zerwała się i podniosła, ale pantofelek luźno zapięty przechylił się i o wilgotny mech poślizgnął. Byłaby osunęła się w wodę, lecz zdążył ująć wpół i podtrzymywać. Jakiś ty silny.

Wprędce znudziła go brakiem elegancyi i cienkiej bielizny a zraziła zbytkiem uczucia, w którem dopatrywał się przesady. Ona, zakochana do szaleństwa w tym wspaniałym mężczyźnie, którego każde zbliżenie mieszało i słodką rozkoszą przejmowało, była niezręczną jak każda zakochana kobieta. Przynosiła mu za gorsetem z grubej szarej dymy pęki fiołków, lub skrapiała włosy olejkiem peruwiańskim.

Wiecznie pan jesteś smutny jak sum mówi, pijąc fałszowaną ohydę powoli, jakby z rozkoszą dobrze że masz na smucenie się, to jeszcze pół szczęścia! Odstawia kieliszek i znów wciska się w poduszki sofki. Może to i taka moda być na smutno ciągnie dalej, rurkując falbanki sukni na palcach znałam jednego pana od wyścigów, także się tak wiecznie gryzł i dręczył.

Wezbrany poza łoża miłosnego miedzą, Jeno poił się słodką o sobie niewiedzą. I tak uczył się nie być od nocy do świtu, się zbudził przy gwiazdach bywalec niebytu. I ujrzał, że bogini, rozkoszą opiła, W mrocznem łożu jaśnistym kształtem się ciemniła. „Ciemnij się w moją miłość, rozum mi odbieraj, „Ale w moich objęciach nigdy nie umieraj!”