United States or Guatemala ? Vote for the TOP Country of the Week !


Tu, w zacisznym gór zakątku, czuł on podwójnie, jako swoją wyłączną własność ubóstwianą kobietę, kochał zdwojonym sił żywotnych zapasem, a czując równocześnie wzajemność jej ku sobie niekłamaną, nurzał się w uczuciu tem, z rozkoszą pływaka, rzeźko wśród rozsłonecznionych wód wesołych płynącego w dal radosnego jutra!

Powtórnie, umilkłe na drobną chwilę, jak przypływ morza, niepowstrzymany, powrotny, rozległo się w cichym spokoju komnaty zduszone łkanie... Szerokiem korytem rozlewała się boleść upokorzonego, zranionego ojcowskiego serca, i przez otwarte okno cicho płynęła eterami, w dal...

Monotonne nieco popłynęło w dal echo z dzwonu, a zawtórowały mu wkrótce świstawki licznych fabryk, turkot wozów z mlekiem i pieczywem, oraz inne, płynące zewsząd odgłosy. Powolnie budziło się już miasto.

Zatrzymały zda się dłużej przy jednem oknie i pomknęły znowu obojętne w dal... A posągowo uśmiechnięte, wiecznie tak samo szerokie oblicze księżyca nie zmieniło wcale wyrazu. Bo cóż go zaiste, obchodzić mogło tych dwoje ludzi, którzy przybyli tutaj po ułudę rozkoszy? Cóż znaczyły dlań dwa serca, zrywające wspólnie kwiat miłości i zapomnienia?

Tyle razy spotykał tutaj i za każdym razem odnosił to wrażenie, że ona nie jest właściwie piękna, ani nawet może ładna, ale właśnie śliczna: tak jakoś dziwnie zestrojona z przyrodą, która ich otaczała, tak jasna, jak jasnem jest światło, i tak uśmiechnięta, jak uśmiecha się błękit, i tak nęcąca, jak nęci sina dal przezroczej przestrzeni, i tak nieprzeparcie pociągająca, jak ciągnie zieleń lasów i szmer strumieni.

Pluł wzgardą na wszystkie kobiety tęskniąc do tej jednej, szacunku i miłości godnej któraodeszła w dal ciemną pod błękitnem niebem Italii”. Cóż znowu! pocieszali go przyjaciele trudno ginąć z tęsknoty dla trupa. Miej siłę! oprzytomniej, Irku! Lecz Irek pozował teraz coraz więcej, drapując się w szatę tragiczną. Fikcyjna kochanka zaczęła dlań przybierać kształty.

Wśród nocy, w zaduchu i ochydzie żydowskiego zajazdu postanowiła skończyć to, co się nazywało życiem. Przepaliła sznur, bo przeciąć go czem nie miała, i bez łzy, bez żalu, z ustami nerwowo zaciśniętemi założyła go sobie na szyję. Ostatnie wrażenie, jakie ze sobą w dal ciemną uniosła, był żółty, drgający płomień dogasającej na środku izby świecy. Żydówka kopnęła nogą kuferek.

Lubię wspominać te dziecięce lata, Gdym, zaniedbując całą resztę świata, W znajome pole szedł razem z pastuchem Krów, co bezładnym swych rapci rozruchem Niską przed nami nieciły kurzawę, Ściągając na się wybiegły nad trawę Deszcz much zielonych i złotych i owych Samotnie skrzących, ciemno-purpurowych, Co, dogadzając przemyślnemu skrzydłu, Wpadają nagle w samo ślepie bydłu, Zapatrzonemu w dal, jak w swą oborę.

Słowo Dnia

zarysowała

Inni Szukają