United States or El Salvador ? Vote for the TOP Country of the Week !


Krasnostawski pochylił głowę, ująwszy w dłonie. Jakiś bunt mimowolny podnosił się w nim przeciwko życiu, losowi i ironii jego. Po co tu przybył lat temu kilka, po co przywiązał się do tego cudzego kątka ziemi, po co tak gorąco ukochał Olę? Dlaczego to wcielenie wdzięku, czaru, wiosny, miłości i piękna, w osobie tej kobiety, stanęło, jak cień niepochwytne, na drodze jego życia?..

I powoli, trójka Maken-Helding stała się ogniskiem, do którego zwracano się coraz chętniej po miłosne wrażenia, śledząc każde bardziej burzliwe widzenie się baronowej i Heldinga, każdąscenę”, każde przeproszenie się w cieniu dyskretnej alkowy. I z latami razem, weszło zupełne zuchwalstwo w ujawnianiu tej miłości baronowej i Heldinga.

Zapóźniła się miłość, szukająca łona, A któż taką spóźnioną na rosach pokona? Straszno łodzią w świat popłynąć I z miłości nie zaginąć W tych falach, gdzie się tężą piersi i ramiona! I w północnej ochłodzie dość dla mnie upału! Idę, Łąko, ku tobie brzegiem mego szału Ani zbrojny, ani konny, Z ramion twoich wyjdę wonny I duchem zroszonemu uśmiechnięty ciału!

Chcieli jeszcze się kochać poza własną mogiłą, Ale miłość umarła, już miłości nie było. I poklękli spóźnieni u niedoli swej proga, By się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga. Więc sił resztą dotrwali do wiosny, do lata, By powrócić na ziemię, lecz nie było już świata. Przybyła dusza na klęczkach do nieba w bożą obczyznę, Nie chciała patrzeć na gwiazdy i na wieczności pierwszyznę.

Tchnąłem, z ust mych śnieg leciał, pomykałem kroków Gdzie orły dróg nie wiedzą, kończy się chmur jazda, Minąłem grom drzémiący w kolebce z obłoków, tam gdzie nad mój turban była tylko gwiazda. To Czatyrdah! Pielgrzym Aa!! Jeszcze wielka, już pusta Girajów dziedzina! Zmiatane czołem baszów ganki i przedsienia, Sofy trony potęgi, miłości schronienia, Przeskakuje szarańcza, obwija gadzina.

Kształtna twa postać jest figurą z wosku, Skoro nie z męską cnotą idzie w parze; Miłość twa w gruncie czczem krzywoprzysięstwem, Skoro chcesz zabić , którejś ślubił. Twój rozum, chluba kształtów i miłości, Niezręczny w korzystaniu z tego dwojga, Jest jak proch w flaszce płochego żołnierza, Co się zapala z własnej jego winy I razi tego, którego miał bronić. Otrząś się, człeku!

Z niedobrej wypuszczeni szkoły, ani wartości czasu cenić nie przywykli, ani wartości dobrych w *sąsiedztwie* stosunków. Bez pracy i bez miłości wyzwoleni nie tylko nie doszli do dobrego bytu, ale przeciwnie, żyjąc z dnia na dzień, łatwo stają się pastwą złej doli.

Zatrzymały zda się dłużej przy jednem oknie i pomknęły znowu obojętne w dal... A posągowo uśmiechnięte, wiecznie tak samo szerokie oblicze księżyca nie zmieniło wcale wyrazu. Bo cóż go zaiste, obchodzić mogło tych dwoje ludzi, którzy przybyli tutaj po ułudę rozkoszy? Cóż znaczyły dlań dwa serca, zrywające wspólnie kwiat miłości i zapomnienia?

Od miłości zamieram chętnie zamieram, I drzwi twoje rozwieram nagle rozwieram, I do twojej alkowy wbiegam uparcie, I przy łożu twem staję, niby na warcie! Żaden lęk mię nie zlęknie i nie wyżenie, Nawet rąk twych po murach spłoszone cienie, Choćbyś mnie zaklinała wszystkiemi słowy, Już ja nigdy nie wyjdę z twojej alkowy! Co w mgłach czyni żagiel na głębinie? Nic, prócz tego, że żegluje.

Nie poczytuje sobie za szczyt szczęścia, Niegodna, żeśmy jej najgodniejszego Z werońskich chłopców wybrali za męża? *Julia.* Nie pysznam z tego, alem wdzięczna za to. Pyszną, zaiste, nie mogę być z tego, Co nienawidzę; lecz wdzięczna być winnam I za nienawiść w postaci miłości. *Kapulet.* Cóż to znów? cóż to? Logika w spódnicy! Pysznam i wdzięcznam, i zasię niewdzięcznam, Jednak nie pysznam!

Słowo Dnia

zagradzających

Inni Szukają