United States or Saint Kitts and Nevis ? Vote for the TOP Country of the Week !


Któż z nas patrząc na jakąś machinę nie podziwiał dokładności jéj ruchów, mnóstwa kół, kółek, drążków i innych składowych części? kto nie zapytał: jaki też to geniusz dobry podszepnął człowiekowi myśl zbudowania téj dziwnéj rzeczy? i czy ten geniusz będzie równie łaskaw na naszych następców? Takie pytania od najdawniejszych czasów zadawał sobie człowiek i do dziwnych nieraz dochodził wniosków.

Lecz mówię wam bądźcie spokojni nie o jutro, lecz o dzień który będzie jutrem śmierci waszéj. A gorsze jest jutro życia, niż jutro śmierci. Choć nie tak myślą ludzie podli i ludzie małego serca. Rzekły więc do Szamana zgraje: któż ci dał władzę nauczać o życiu i o śmierci? oto mamy między sobą xięży, do nich należy słowo Boskie.

Któż nas szpiegował? Na nieszczęście, nie potrafię tego powiedzieć. Czy wśród znajomych i sąsiadów pańskich w Dartmoor jest jaki mężczyzna z bardzo czarną i dużą brodą? Nie... Ach, prawda... Barrymore, kamerdyner sir Karola, ma dużą, gęstą i czarną brodę. Tak? Gdzież jest teraz Barrymore? Pilnuje pałacu. Trzebaby się przekonać, czy nie bawi w Londynie. W jaki sposób?

Wielkiego pan kraju, Mąż dużej ręki, któż mu rówien będzie, Czy gromić Niemce, i hordy Nogaju, Czy lud na słusznym rozsądzać urzędzie? Panie nasz! za cóż dawnego zwyczaju Nie widać w twoim pogrzebnym obrzędzie? Nie tak albowiem starożytność święta Czciła twe przodki, Litewskie książęta.

*Aptekarz.* Któż to woła takim Donośnym głosem? *Romeo.* Zbliż się tu, człowieku. Widzę, że jesteś w niezamożnym stanie; Weź te czterdzieści dukatów, a daj mi Drachmę trucizny takiej, coby mogła Po wszystkich żyłach rozejść się od razu I nienawistne życie odjąć temu, Co jej zażyje; coby tak gwałtownie Wygnała oddech z piersi, jak gwałtownie Lontem dotknięty proch wypędza pocisk Z czeluści działa.

Tam jej wybrał zakątek od słońca pstrokaty, Tam jej rany w rosiste poobłóczył szmaty, Tam przygrywał na lutni i znosił jej kwiaty. Ale wkrótce nadeszły rozpląsane święta, I króla otoczyły w pałacu dziewczęta, I zapomniał o wierzbie, bo któż to spamięta? I tanecznie wędrował od sali do sali I czuł, że tchom dziewczęcym brak jakichś korali, I że coś powierzbnego w duszy mu się żali.

Cóż to za upór! Idę, idę, któż to Tak na gwałt puka? Skąd wy? Czego chcecie? Wpuśćcie mię, wnet się o wszystkim dowiecie. Julia przysyła mię. *O. Laurenty.* Witajże, witaj. *Marta.* O! świętobliwy ojcze, powiedz, proszę, Gdzie jest mąż mojej pani, gdzie Romeo? *O. Laurenty.* Tu, na podłodze, łzami upojony. *Marta.* Ach, on jest właśnie w stanie mojej pani, Właśnie w jej stanie.

Ale już goście tłumnie wychodzili s sieni, Nieśmieli kroku dostać słudzy potrwożeni, I chwytając naczyniu w ślad Panów uciekli, Nawet nakrycia s częścią sprzętów się wyrzekli. Któż ostatni, niedbając na groźby i razy Ustąpił s placu bitwy? Brzechalski Protazy.

Ten człowiek jest szkodliwym dla całej okolicy. Dużo jest domków odludnych na łące i trzęsawisku, choćby naprzykład willa pana Stapleton: stoi na uboczu. W razie napaści, któż przyjdzie z pomocą?... Dopóki ten łotr tutaj grasuje, nikt nie jest pewnym życia. On nie napadnie na żaden dom. Ręczę panu za to słowem honoru. Zresztą za kilka dni opuści te strony.

Aby rozumieć pierwsze, dość być człowiekiem, aby rozumieć drugie potrzeba być specjalistą , człowiekiem fachowym . Któż z nas wie, czego potrzebują obecnie krawcy, jeżeli nie krawiec i kto potrafi lepiéj od niego trafić na właściwy sposób zaspokojenia téj potrzeby?

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają