United States or Slovenia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Nasza wyprawa przecież krwi rozlanie wróży; Odbyłem taką jedną w czasie mych podróży, Gdym w Sycylji bawił u pewnego księcia, Rozbójnicy porwali w górach jego zięcia, I okupu od krewnych żądali zuchwale; My zebrawszy na prędce sługi i Wassale, Wpadliśmy; ja dwóch zbójców ręką zabiłem, Piérwszy wleciałem w tabor, więźnia uwolniłem.

Zabiera konie; a drugiPieniędzy!” krzyczy i buławą sięga; Ów z mieczem wpada na sługi. Wtem: „Stójcie, stójcie!” krzyknie starszy zbójca I spędza bandę precz z drogi, A wypuściwszy i dzieci i ojca, „Idźcie, rzekł, dalej bez trwogi,” Kupiec dziękuje, a zbójca odpowie: „Nie dziękuj; wyznam ci szczerze Pierwszybym pałkę strzaskał na twej głowie, Gdyby nie dziatek pacierze.

Swoją drogą, przetrząśniemy dom od strychu do piwnic. Frontowe drzwi były otwarte; weszliśmy, ku zdziwieniu starego sługi, który stał w sieni. Z wyjątkiem jadalni, wszędzie panowały ciemności, ale Holmes wziął ze stołu lampę i chodził z nią od pokoju do pokoju. Nie było nigdzie Stapletona. Jeden z pokojów na górze był zamknięty na klucz. Ktoś tam jest! zawołał Lestrade. Słychać oddech.

Dzierżymirski wziął z rąk sługi kartkę brystolu i przeczytał wylitografowane na niej nazwisko; nic jednak nie powiedziało mu ono. Proś! rzekł krótko. Lokaj wyszedł, a Dzierżymirski zbliżył się z wolna do swego biurka i usiadł przed niem, spojrzawszy przy tem mimo woli na leżące tam porozrzucane papiery.

Rozum, czczy dymie! Ja umieram w kwiecie wieku. Strzegłem ustaw świętej wiary W ducha i serca prostocie; Hojnie nagradzałem cnocie, Kościołom niosłem ofiary. O pobożności! człowieku! Święta wiaro, święte imię! Święte nic! Cnoto, czczy dymie! Ja umieram w kwiecie wieku. Twórco, jakże igrasz srodze! Kiedy mi dasz wiek niedługi, Cóż, że mi dasz wierne sługi? Czemże za wierność nagrodzę?

Już zwykła przemija pora: Nie widać z dziecięciem sługi. Nie może on przyjść stroną, Musi zaczekać troszeczkę, Bo właśnie teraz pan z żoną Poszli przechadzką nad rzeczkę. Wrócił się, czekał zdaleka, Za gęstym usiadłszy krzakiem; Lecz próżno czeka i czeka, Nikt nie powracał tym szlakiem.

Tak zawżdy było w Litwie i na Żmudzi: Jeźli nie wierzysz, pytaj starych ludzi." Skończył, podchodzi ku oknom i doda: "Wietrzno, niepewna na jutro pogoda. Jakiegoś widzę rumaka przy wieży. A tuż i rycerz oparty na łęku. Drudzy dwaj chodzą konie wodząc w ręku; Posły niemieckie poznałem z odzieży. Czy ich zawołać? czy niech na dole Przez usta sługi odbiorą twą wolę?"

Dobranoc! s każdéj ze mną przemówionéj chwili, Niech zostanie dźwięk jakiś cichy i uroczy, Niechaj gra w twoim uchu, a gdy myśl zamroczy, Niech się mój obraz sennym źrenicom przymili. Dobranoc! obróć jeszcze raz na mnie oczęta, Pozwól lica Dobranoc chcesz na sługi klasnąć? Daj mi pierś ucałować Dobranoc, zapięta. Dobranoc, już uciekłaś, i drzwi chcesz zatrzasnąć.

Wtem, krew na nowo wytrysnęła z rany. Ból zemdlonego do zmysłów przywoła; Otwiera oczy, spoziera do koła, I znowu wciska na oczy przyłbicę; Z gniewem żołnierze i sługi odpycha, A Rymwidowi ściskając prawicę: "Już jest po wszystkiem, starcze, mówi z cicha, Precz mi od piersi, szanuj tajemnicę; Ratunek próżny, wkrótce umrzeć muszę, Wieźcie do zamku, tam wyzionę duszę."

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają