United States or São Tomé and Príncipe ? Vote for the TOP Country of the Week !


Zdało się im bowiem, jakby ich tutaj nie było już zupełnie. Nie, oni stanowczo znikli, a znajdował się tu jeno jeden jedyny olbrzymi dźwięk, z którym istnienia wspólne zlały się, złączyły. Glos dzwonu przenikał ich do głębi, szedł do dna dusz, grał na fibrach nerwów; trząsł nimi, potężny w swej mocy wielki...

Wsłuchani w melodyę miłosnej pieśni południa, zbliżyli się oni instynktownie, a twarze ich, parte ku sobie, pochyliły się. Pocałunek gorący złączył usta mężczyzny i kobiety; nie odrywając warg, w dreszczu wzajemnej rozkoszy, wśród deszczu spadających, jak drobne krople rosy, dźwięków przepłynęli Dzierżymirscy pod oknami domu.

Nawet ta pani sędzina, która wygnała go tak bezlitośnie, nawet ten pan sędzia, który nieraz uderzył go w kark i „wysobaczyłpo swojemu, nawet ta panna sędzianka, zatykająca nos, gdy przechodziła przez kredens, wszyscy oni byli mu teraz drodzy w chwili utraty. Kochał ich przywiązaniem psa, który niedość, że dobytku pana strzeże, jeszcze pana tego kocha i po rękach liże.

Zawżdy z wawrzynów drzewo wolności wykwita. Tylko smutno, że nam ach! tak się lata wleką W nieczynności! a oni tak zawsze daleko! Tak mówiąc, spojrzał zyzem, gdzie śród biesiadników Siedział gość Moskal; był to pan kapitan Ryków, Stary żołnierz, stał w bliskiéj wiosce na kwaterze, Pan Sędzia go przez grzeczność prosił na wieczerzę.

Uważaj dobrze Zosiu, jest tu Hrabia młody, Pan, dobrze wychowany, krewny wojewody. Pamiętaj być mu grzeczną Słychać rżenie koni I gwar myśliwców; już pod bramą; to oni! Wziąwszy Zosię pod rękę pobiegła do sali. Myśliwi na pokoje jeszcze niewchadzali, Musieli po komnatach odmieniać swą odzież, Niechcąc wniść do dam w kurtkach. Pierwsza wpadła młodzież, Pan Tadeusz i Hrabia, co żywo przybrani.

W całej wsi pytaj się, bracie, A cała wieś powie tobie: Maryla żyła w tej chacie, A teraz leży w tym grobie. Na prawej stronie te śladki, Ubite nogą pastuszka, To jest drożyna jej matki A ztąd przychodzi jej drużka. Lecz oto błysnął poranek, Przyjdą oni na kurhanek; Ukryj się tu za stos łomu, Sam ich posłuchasz niedoli, Własne twe oczy zobaczą.

Oni w złość; a tu szlachta kładnie się na ziemi Od śmiechu, a ja s Księdzem słowy poważnemi Nuż im z Ewanjelji, s statutów dowodzić, Niema rady: śmieli się i musieli zgodzić.

Siadłem opodal na krześle; rozmawialiśmy trochę, chociaż najczęściej milczeliśmy i to było najwymowniejsze. Oni w tem stadyum, że obecność osoby trzeciej nic a nic im nie przeszkadza. »Ten trzeci« nie istnieje dla nich. Całowali się przy mnie tak, jakgdyby byli we dwoje.

Wszak byłeś w tym domu, Watson? Rozkład mieszkania jest ci znany. Widzisz okno oświetlone? To od kuchni. A tamto, po drugiej stronie? To od jadalnego pokoju. Proszę cię, zakradnij się pod te okna i zobacz, co oni tam robią, ale na miłość Boską, ostrożnie, żeby nie zmiarkowali, że śledzeni. Stąpałem powoli, im palcach; zgięty wpół, doszedłem do miejsca, skąd było widać okno jadalni.

Kochając Olę i odczuwając przez to podwójnie zacieśniający się stosunek jej z Topolskim, młody człowiek przeczuwał więcej od marszałkowej i Ładyżyńskiego... Oni, pochłonięci pożarem, jak wszyscy zresztą, potracili głowy!.. A on?.. Myśleć o Topolskim i Oli nie przestawał, jak szalony przy tem siły odpędzał od siebie myśli niektóre.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają