United States or Malta ? Vote for the TOP Country of the Week !


I nie wiem, jak się stało, w którem okamgnieniu, Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła, Porwałem twoje dłonie oddałaś w skupieniu, A chróśniak malinowy trwał wciąż dookoła. Śledzą nas... Okradają z ścieżek i ustroni, Z trudem przez nas wykrytych. Gniew nas w słońcu pała! Śpieszno nam do łez szczęścia, do tchów naszych woni, Chcemy pieszczot próbować, poznawać swe ciała.

Słowa powyższe i pytanie ostatnie zabrzmiały w ustach młodzieńca pomimo woli zimniej nieco. Nerwami uczuł chłód jakby w zachowaniu się staruszki, milczącej wciąż od chwili, gdy jej powiedział, : wie o wszystkiem. Gniewało go to spostrzeżenie i raniło dotkliwie dumę jego.

On słyszał! oni jeszcze słuchali nareszcie, Słyszą, jeden pies wrzasnął, potém dwa, dwadzieście, Wszystkie razem ogary rospierzchnioną zgrają Doławiają się, wrzeszczą, wpadli na trop, grają, Ujadają: już nie jest to powolne granie Psów goniących zająca, lisa albo łanie; Lecz wciąż, wrzask krótki, częsty, ucinany, zjadły; To nie na ślad daleki ogary napadły, Na oko gonią nagle ustał krzyk pogoni, Doszli zwierza wrzask znowu, skowyt, zwierz się broni I zapewne kaleczy, śród ogarów grania Słychać co raz to częściéj jęk psiego konania.

W przedzgonnej, nagłej męczarni Wiła się po bujnej darni, W snach się wiła wciąż a wciąż, Szalejąc ku nocy jasnej, zwinęła się, jak wąż, Dookoła śmierci własnej. Dzwonią w kościele.

Obserwując wciąż ciekawie, spod oka swego gospodarza, chciał przytem już przemówić, lecz pełny bezustannej uprzejmości Orlęcki przerwał mu zanim usta otworzyć zdołał: A może cygarko?.. Przepraszam stokrotnie... Za chwilę! i nie czekając odpowiedzi, znikł za drzwiami przyległego pokoju, Dzierżymirski zaś uśmiechnął się.

Zabytki starożytnej rzeźby romańskiej, greckiej otaczały go zewsząd. Setki ich z epok różnych patrzyły na niego piękna wyrazem, ręką mistrzów zakutym w kamień i marmury... Dzierżymirski, rozglądając się wokoło, szedł wolno, zamyślony. Jak w kalejdoskopie, przesuwały się wciąż kolejno przed nim posągi, coraz piękniejsze.

Baczysz? zaciekawiony zwrócił się nagle do mruczącego wciąż furmana, wskazując ręką zbliżający się na bocznym trakcie obłok kurzawy. Krasnostawski nie zauważył tego znęcania się nad ulubionymi dotąd przezeń końmi... Dlaczego pany? spytał z roztargnieniem, a później zaraz w tym samym języku dorzucił: A, prawda, poznajesz po turkocie...

Telimena mówiąca wciąż do Tadeusza, Musiała ku Hrabiemu nieraz się się odwrócić, Nawet na Assessora nieraz okiem rzucić: Tak ptasznik patrzy w sidło kędy szczygły zwabia I razem w pastkę wróblą. Tadeusz i Hrabia Obadwa radzi s siebie, obadwa szczęśliwi, Oba pełni nadziei, więc niegadatliwi.

I raptownie szept jakiś trwożny przelatuje po szeregu paziów nocy... Bezradni stoją wciąż gromadką, przelęknieni czemś jakby, przejęci, cisi... Niektórzy z nich nawet załamują ręce, drudzy kręcą z niedowierzaniem głowami inni wpatrują się smutnie w majaczącą postać ludzką.

Nie było rady! wszyscy pomimo zakazu W las pobiegli, trzy strzelby huknęły od razu, Potém wciąż kanonada, głośniéj nad strzały Ryknął niedźwiedź i echem napełnił las cały.