United States or Czechia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Nie zawsze na cudze chciwa Będzie wśród przekleństw i skarg Kuć drugim kajdan ogniwa, własny zakuje kark. Powoli światło się wciska I dalej posuwa w głąb... A jak Jerycho w zwaliska Od dźwięku runęło trąb, Tak runie w świetlanej zorzy Więzienia ponury gmach... I ludzkość oczy otworzy Po przeszłych zbudzona snach. Więc w naszym krwawym pochodzie Zwątpienie i rozpacz precz!

W tém usłyszeli odgłos rogów i psów granie, Zgadują że się ku nim zbliża polowanie, J pomiędzy gałęzi gęstwę, pełni trwogi Zniknęli nagle z oczu, jako leśne bogi. W Soplicowie ruch wielki: lecz ni psów hałasy, Ani rżące rumaki, skrzypiące kolasy, Ni odgłos trąb dających hasło polowania, Nie mogły Tadeusza wyciągnąć s posłania; Ubrany padłszy w łóżko, spał jak bobak w norze.

We dworze, gdzie przed chwilą tyle było krzyku, Teraz pusto i głucho, jak na mogilniku: Wszyscy ruszyli w pole; Tadeusz nadstawił Uszu, i ręce do nich jak trąbki przyprawił, Słuchał, mu wiatr przyniósł wiejący od puszczy, Odgłosy trąb i wrzaski polującej tłuszczy. Koń Tadeusza w stajni czekał osiodłany, Wziął więc flintę, skoczył nań, i jak opętany Pędził ku karczmom które stały przy kaplicy.