United States or China ? Vote for the TOP Country of the Week !


Nie zawsze na cudze chciwa Będzie wśród przekleństw i skarg Kuć drugim kajdan ogniwa, własny zakuje kark. Powoli światło się wciska I dalej posuwa w głąb... A jak Jerycho w zwaliska Od dźwięku runęło trąb, Tak runie w świetlanej zorzy Więzienia ponury gmach... I ludzkość oczy otworzy Po przeszłych zbudzona snach. Więc w naszym krwawym pochodzie Zwątpienie i rozpacz precz!

Tak ciągnęły się jeden za drugim, magazyny krawców, konfekcje, składy porcelany, drogerie, zakłady fryzjerskie.

Szli obecnie najbardziej ożywioną i handlową ulicą w Wenecyi, tak zwaną "la Merceria", wijącą się w kształcie szerokiego trotuaru pomiędzy domami i szeregiem ciasno jeden przy drugim położonych sklepów, a wiodącej zygzakiem od mostu di Rialto do wieży zegarowej na placu San Marco.

Pytano zdania innych; więc wszyscy dokoła Brali stronę Kusego albo też Sokoła, Ci jak znawcy, ci znowu jak naoczne świadki. Sędzia na drugim końcu do nowéj sąsiadki Rzekł półgłosem: przepraszam, musieliśmy siadać, Niepodobna wieczerzy na późniéj odkładać, Goście głodni, chodzili daleko na pole, Myśliłem że dziś z nami nie będziesz przy stole.

Zagotowało się tam teraz wszędzie; tłumione szelesty rozległy się na wsze strony; kurki wodne, kaczęta, kaczki nawoływały się wzajemnie, kilka z tych ostatnich poderwało się nawet hen, w perspektywie, na drugim krańcu stawu... daleko. Jedna zaś, wynurzywszy skądś, z charakterystycznym poświstem skrzydeł, przeleciała: wysoko prostopadle ponad głową myśliwego.

Niechaj nas klęski nie straszą, Niech hasło bojowe brzmi: Za naszą wolność i waszą Za przyszłych braterstwa dni! Choć jeden za drugim pada Z czcicieli duchowych zórz, Choć przemoc, odstępstwo, zdrada W ich łonie zatapia nóż, Choć twierdza w gruzy się wali, Choć płonie nad głową dom Nie dajcie, zakuci w stali, Przystępu rozpaczy łzom!

Wspaniała wejściowa kolumnada iskrzyła się również tęczą blasków; ściany, dach i wieżyczki położonego na drugim końcu cmentarza "Tempio di Crematione" gorzały pąsową grą światła... A mleczno-białe, ciche i zadumane dotąd sennie posągi pomników ocknęły się po prostu jakby ożyły...

Łatwe sercowe zdobycze pomściły się na lekkomyślnym panu plenipotencie. Miłość prawdziwa, silno powaliła go już w drugim roku pobytu u Dzierżymirskich.

Rozejrzał się dokoła, jak gdyby obawiał się pogoni, następnie spuścił się drugim stokiem. No i cóż? Mam racyę? zagadnął Frankland. Tak, widziałem chłopca na własne oczy; z jego zachowania się można poznać, że spełnia jakąś misyę potajemną. A jaką, łatwo się domyśleć... Ale nie pisnę słówka przed policyą i pana proszę o sekret. Ani słowa, pamiętaj!... Jeżeli panu na tem zależy...

*Romeo.* Nie jestem ani jednym, ani drugim, Jednoli z dwojga jest niemiłem tobie. *Julia.* Jakżeś tu przyszedł, powiedz, i dlaczego? Mur jest wysoki i trudny do przejścia, A miejsce zgubne; gdyby cię kto z moich Krewnych tu zastał...

Słowo Dnia

wąsov

Inni Szukają