United States or Egypt ? Vote for the TOP Country of the Week !


A w sobotę po obiedzie Chodził Pan Jezus po kolendzie, I napotkał dziewkę w lesie, A ta dziewka wodę niesie. „Dziewko, dziewko, daj téj wody, Ochłodzę się z téj ochłody.” „Jabym, Panie, wody dała, Ale z drzewa liścia napadała, Kiéj nieczysta.” „Dziewko, dziewko, Kiejbyś ty taka była czysta, Jak ta woda przezroczysta! Trojeś dziatków porodziła I w téj wodzie potopiła, I samaś się w niéj umyła.

Siedział na kamieniu i patrzał na mnie wesoło. Był blady, wychudzony, miał twarz ogorzałą, ale bieliznę tak czystą, a brodę tak starannie wygoloną, jak gdyby znajdował się w swojem mieszkaniu przy Baker-Street. Jakże się cieszę, że to ty! zawołałem, ściskając mu rękę. A czy się nie dziwisz? zagadnął. Przyznaję, że tak. I ja jestem zdziwiony odrzekł.

Bo w razie przeciwnym nie wstrzymałbyś się od komunikowania się ze mną; zechciałbyś mnie zaopatrywać w lepsze jadło, cieplejszą odzież i wprowadziłbyś tamtych na mój ślad. Przywiozłem ze sobą Cartwrighta pamiętasz tego malca z hotelu on myślał o mnie: przynosił mi chleb i czystą bieliznę. Czegóż mi więcej potrzeba? Dał mi przytem parę bystrych oczu i parę zwinnych nóg, co jest pożądane.

Ogałacała place, zostawiała za sobą na ulicach białą pustkę, zamiatała całe połacie rynku do czysta. Ledwie tu i ówdzie giął się pod nią i trzepotał, uczepiony węgła domu, samotny człowiek. Cały plac rynkowy zdawał się wybrzuszać i lśnić pustą łysiną pod jej potężnymi przelotami.

Nie rozstaniemy się przecież nigdy, nie opuszczę cię nigdy. Słyszysz? Nie wierzysz mi? Jak błądzącego w górach otoczyły mię mgły, i zdawało mi się, że na okół równina, zewsząd gładka i czysta. Nic mi nie jest. Ale ja siebie nie znam, ja siebie się lękam. Ja byłem takiem dziwnem dzieckiem.

Tak samo cisza uśpienia panowała dokoła, tak samo, jak przed chwilą, na toń czystą, lśniącą się tylko w dogorywających, drżących promieniach miesiąca wypłynęła zwierzyna... Pamięta, jak dziś, ową chwilę, radość córki z tej przejażdżki i jej ciekawość asystowania przy polowaniu.

W rękach wyciągniętych trzymał coś i podawał jej. Był to szkaplerz i krzyżyk z medalikami. Kazał oddać... matce... bratu... zaczął urywanym głosem. Dziękuj Bogu, córko, ozwał się prałat. Bóg cię uczynił godną tego, że dałaś męczennika ojczyźnie, duszę czystą niebu. Tam on czeka na ciebie w tej chwili, modli się dla ciebie o poddanie i odwagę.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają