United States or Dominican Republic ? Vote for the TOP Country of the Week !


Odtąd samotność stała się jedyną towarzyszką długich godzin, które spędzał błądząc po mieście bez celu, obojętny wszystkiemu, z uśmiechniętą twarzą. Gwar życia, łoskot kół, szum tłumów, obijał się o jego uszy i rodził w nim tylko chwilami wielkie zdziwienie. Im więcej obcym wydawał mu się zgiełk i to życie, tym lepiej czuł, że bliższą mu jest i żywszą przeszłość.

Poliński, którego spotkałem wracając później, mówił mi, że to samo robili przy nim i przy Starzewiczu, chociaż go prawie wcale nie znają. Zaleska jest jednak strasznie zakochana. Dość spojrzeć na jej oczy i ruchy; a nie przypuszczałem nigdy, żeby panna »z dobrej sfery«, napojona po uszy konwenansami, dała się publicznie tak całować i pieścić.

Tym czasem zły duch nową pokusą go wabi, Podsłuchiwać co Zosia mówiła do Hrabi: Dziewczyna uprzejmością Hrabiego ujęta, Z razu rumieniła się spuściwszy oczęta, Potém śmiać się zaczęli, w końcu rozmawiali, O jakiémś niespodzianém w ogrodzie spotkaniu, O jakiémś po łopuchach i grzędach stąpaniu. Tadeusz wyciągnąwszy co najdłużéj uszy, Połykał gorzkie słowa i przetrawiał w duszy.

Pokazał mu Pan Sędzia; siedział biedny zając Płaszcząc się pod kamieniem, uszy nadstawiając, Okiem czerwoném spotkał myśliwców wejrzenie, I jakby urzeczony, czując przeznaczenie Ze strachu od ich oczu niemógł zwrócić oka, I pod opoką siedział martwy jak opoka. Tym czasem kurz na roli rośnie coraz bliżéj.

Cały szereg okoliczności złożył się na wzbudzenie w nas przesądnego strachu: naprzód tajemnicza śmierć poprzedniego właściciela tej rezydencyi; dalej pogłoski, krążące po okolicy, wreszcie te zagadkowe odgłosy na bagnie. Słyszałem je dwa razy na własne uszy... Wszystko to wyłamuje się z pod zwykłego porządku rzeczy i praw natury: pies widmowy, legendowy, pozostawia ślady stóp i wyje przeraźliwie.

Uciszono się zwolna, i oczy gawiedzi Zwróciły się na wielki, świeży trup niedźwiedzi: Leżał krwią opryskany, kulami przeszyty, Piersiami w gęszczę trawy wplątany i wbity, Rosprzestrzenił szeroko przednie krzyżem łapy, Dyszał jeszcze, wylewał strumień krwi przez chrapy, Otwierał jeszcze oczy, lecz głowy nie ruszy; Pijawki Podkomorzego dzierżą go pod uszy, Z lewéj strony Strapczyna, a s prawéj zawisał Sprawnik i dusząc gardziel krew czarną wysysał.

Biedne psy, ogłupiałe biegały pod gajem, Zdawały się naradzać, oskarżać nawzajem; Wreście wracają, zwolna skacząc przez zagony, Spuściły uszy, tulą do brzucha ogony, I przybiegłszy, ze wstydu nieśmieją wznieść oczu, I zamiast iść do Panów, stały na uboczu.

Brzuch! niech mnie porwą sobaki, Jeżeli, uczciwszy uszy, Wieprza widziałem kiedy z takim brzuchom!” „Żartuj zdrów, kumie wilku; lecz mówiąc licz żartu.

Możeby gorzéj jeszcze z mojém zdrowiem było; Szczęściem nadjechał właśnie z wizytą Kiryło Gawrylicz Kozodusin, Wielki Łowczy Dworu, Pyta się o przyczynę tak złego humoru. Każe wnet urzędnika przyciągnąć za uszy; Staje pobladły, drżący i prawie bez duszy. Jak śmiesz, krzyknął Kiryło piorunowym głosem, Szczuć wiosną łanię kotną tuż pod Carskim nosem?