United States or Montenegro ? Vote for the TOP Country of the Week !


Jakże wynajdę osoby tu wyszczególnione, kiedy nie mogę wynaleźć środka na wyczytanie tego, co osoba pisząca tu wyszczególniła? Kazano mi jednak; muszę się udać do uczonych. Oto jacyś ichmoście; może mi poradzą.

Żal ci go dla ojczyzny, dla Boga? To życie tak krótkie, czyste jeszcze i niewinne, mające się spalić w ogniu ofiary, chciałabyś widzieć zbrudzone nędzami życia, złamane zawodami i cierpieniem, kończące się bez chwały i pożytku? A może taki byłby los Stasia. A teraz... A teraz oni mi go zamęczą, zabiją! Bóg ofiar żąda na przebłaganie swego gniewu.

Wiesz, Oluniu, co ci powiem? odezwał się nagle do żony Roman, gdy, mijając właśnie wysokie, gotyckie wieżyce pięknego kościoła katolickiego, zagłębiali się w aleję, poprzez drzew liście, rozjaśnioną tajemniczo cieniami księżycowego światła... Otóż ciągnął po przelotnej chwilce wahania że napisałem do jednego z dawnych znajomych, by donosił mi, co się dzieje z ojcem twoim w Gowartowie...

Świerszcz, od rosy napęczniały, ciemnił pysk nadmiarem śliny, I dmuchawiec kroplą mlecza błyskał w zadrach swej łęciny, A dech łąki wrzał od wrzawy, wrzał i żywcem w słońce dyszał. I nie było tu nikogo, ktoby widział, ktoby słyszał. Gdzież me piersi, Czerwcami gorące? Czemuż niema ust moich na łące? Rwać mi kwiaty rękami obiema! Czemuż rąk mych tam na kwiatach niema?

Chodzę sobie, chodzę Z garnuszkiem po mieście; Żaczek nieboraczek Wędruję po kweście. Do możnych i biednych Pukam w imię Boże; Kto ma dobre serce, Ten mi dopomoże! Ciężko to się uczyć O głodzie i chłodzie, Ależ nie brak serca W tym naszym narodzie. Jeden mnie nakarmi, Drugi mnie odzieje, A w głowinie żaka Codzień zajaśnieje.

*Julia.* Ktoś ty jest, co się nocą osłaniając, Podchodzisz moją samotność? *Romeo.* Z nazwiska Nie mógłbym tobie powiedzieć, kto jestem: Nazwisko moje jest mi nienawistnem, Bo jest, o! święta, nieprzyjaznem tobie; Zdarłbym je, gdybym miał je napisane. *Julia.* Jeszcze me ucho stu słów nie wypiło Z tych ust, a przecież dźwięk już ich mi znany. Jestżeś Romeo, mów? jestżeś Monteki?

Wybór panów akcyonaryuszów zresztą takiego związku, jakiem jest Towarzystwo panów tu Roman skłonił się grzecznie w stronę gościa swego, a będącego ciągnął dalej bez pochwał i przesady, w rozkwicie obecnym jednem z pierwszorzędnych w kraju zaszczyt mi tylko przynosi i Dzierżymirski w tem miejscu przemówienia swego pochylił z lekka głowę. Co zaś do czynności rewizyjnych, mam nadzieję również kończył chyba im podołam, tymbardziej uśmiechnął się tym razem nieco dumnie że zajęć bardzo podobnych, choć tak różnorodnych, piastuję od pewnego czasu moc niezliczoną...

Gdzież dziś jeść będziem? Ach! Był tu podobno Jakiś spór? Nie mów mi o nim, wiem wszystko. W grze tu nienawiść wielka, lecz i miłość. O! wy sprzeczności niepojęte dziwa: Szorstka miłości! nienawiści tkliwa! Coś narodzone z niczego! Pieszczoto Odpychająca! Poważna pustoto! Szpetny chaosie wdzięków! Ciężki puchu! Jasna mgło! Zimny żarze! Martwy ruchu! Śnie bez snu!

Tacy gotowi poledz w świętej walce A każden miota na drugiego błotem I każden równy wiotką duszą lalce! Myślą, że maskę wdziawszy karnawału, Miedziane czoło cofną mi z przed oka O! jest szał święty, co pada z wysoka Lecz wyście tylko arlekiny szału!

Jaki masz tam ćwiek ze stali?” „To krzyżyk, co matka dała.” „Ten krzyżyk ostry jak strzała, Twarz mi rani, skronie pali! Precz mi z tym ćwiekiem ze stali!” Krzyż na ziemię padł i zniknął, Jeździec pannę wpoły ścisnął, Z oczu i ust ogniem błysnął; Rumak ludzkim śmiechem ryknął; Przeskoczyli cwałem mury, Biją dzwony, pieją kury. Nim ksiądz przyszedł na mszę ranną, Zniknął koń z jeźdźcem i panną.

Słowo Dnia

wyłoniła

Inni Szukają