United States or Bosnia and Herzegovina ? Vote for the TOP Country of the Week !


Białawem kwieciem, jak białe motylki. Unoszą się nad topielą; Liść ich zielony, jak jodłowe szpilki, Kiedy je śniegi pobielą. „Za życia cnoty niewinnej obrazy, Jej barwę mają po zgonie; W ukryciu żyją i nie cierpią skazy, Śmiertelne nie tkną ich dłonie. „Doświadczył tego car i ruska zgraja, Gdy, piękne ujrzawszy kwiecie, Ten rwie i szyszak stalowy umaja, Ten wianki na skronie plecie.

Tu Laura patrząc z chlubą na cień swéj urody, Lubiła włos zaplatać i zakwiecać skronie, Tu obraz jej malowny w śrébrnéj fali łonie Łzami nieraz mąciłem zapaleniec młody. Niemnie domowa rzeko, gdzież tamte zdroje, A z niémi tyle szczęścia, nadziei tak wiele? Kędy jest miłe latek dziecinnych wesele? Gdzie milsze burzliwego wieku niepokoje? Kędy jest Laura moja, gdzie przyjaciele?

Od wyjścia za mąż, od lat sześciu kochała dotąd niezmiennie Romana tylko, choć bezustannie ocierała się o dziesiątki nadskakujących jej mężczyzn, na żadnego jednak uwagi nie zwracała nawet. I dopiero teraz, teraz!.. Ujęła głowę w rozpalone dłonie i ścisnęła niemi skronie... Ten Topolski działa na nią w sposób iście niezwykły.

Stopy moje bose, skronie złotowłose, Kochałam, płakałam, zmarłym wodę niosę, Oczerstwijcie ból wasz słony, Smakiem śmierci podrażniony, Cały ranek w dzban zielony Ciułałam rosę. Wypić wypijemy, lecz nie ożyjemy, Na polu w kąkolu żal się chwieje niemy, A my leżym z ziemią w zmowie W tym tu rowie i parowie, Lecz nikt tego nie wypowie, Gdzie my teraz, gdzie my?

Jaki masz tam ćwiek ze stali?” „To krzyżyk, co matka dała.” „Ten krzyżyk ostry jak strzała, Twarz mi rani, skronie pali! Precz mi z tym ćwiekiem ze stali!” Krzyż na ziemię padł i zniknął, Jeździec pannę wpoły ścisnął, Z oczu i ust ogniem błysnął; Rumak ludzkim śmiechem ryknął; Przeskoczyli cwałem mury, Biją dzwony, pieją kury. Nim ksiądz przyszedł na mszę ranną, Zniknął koń z jeźdźcem i panną.

Wiem ja, koniu, czego drżysz: Mnie i tobie boli krzyż.” „Czegoś stanął, mój kochanku? Zimna rosa mię spłukała, Zimno wieje wiatr poranku Okryj płaszczem, bo drżę cała.” „Moja luba, przytul skronie, Na twych piersiach głowę złożę; Głowa moja ogniem płonie I kamienie ogrzać może...

Ale nie można... nie można!.. szepnął znów do siebie przekonywająco i sięgnął po stojącą opodal flaszkę kolońskiej wody. Przetarł sobie skronie, powąchał, poczem napił się zimnej wody ze szklanki, i jak mu się zdawało, zupełnie obecnie rzeźki, zagłębił się w fotelu. Tymczasem minęło minut dziesięć zaledwie, gdy młody pan plenipotent spał już na dobre, pochrapując nawet z lekka czasami.

Lecz po tem spazmatycznem prawie wrażeniu ukojenie słodkie otuliło jego myśli, jakgdyby na skronie spadła mu jeszcze jedna jej pieszczota długa, na życie całe zostająca. Chwilami zdawało mu się bardzo wyraźnie, że jakaś drobna cząstka jej, jakiś cień jej drżący jest tuż za nim obecny po to, aby nie opuścić go więcej i nie rozstać się z nim nigdy.

Słowo Dnia

powietrzem

Inni Szukają