Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 17 września 2025


*Aptekarz.* Któż to woła takim Donośnym głosem? *Romeo.* Zbliż się tu, człowieku. Widzę, że jesteś w niezamożnym stanie; Weź te czterdzieści dukatów, a daj mi Drachmę trucizny takiej, coby mogła Po wszystkich żyłach rozejść się od razu I nienawistne życie odjąć temu, Co jej zażyje; coby tak gwałtownie Wygnała oddech z piersi, jak gwałtownie Lontem dotknięty proch wypędza pocisk Z czeluści działa.

*Julia.* Doprawdy, przykro mi, że jesteś słabą. Nianiu, nianiuniu, nianiunieczko droga, Powiedz mi, co ci mówił mój kochanek? *Marta.* Mówił, jak dobrze wychowany młodzian, Grzeczny, stateczny, a przytem, upewniam, Pełen zacności. Gdzie waćpanny matka? *Julia.* Gdzie moja matka? Gdzież ma być? jest w domu.

Wiecznie pan jesteś smutny jak sum mówi, pijąc fałszowaną ohydę powoli, jakby z rozkoszą dobrze że masz na smucenie się, to jeszcze pół szczęścia! Odstawia kieliszek i znów wciska się w poduszki sofki. Może to i taka moda być na smutno ciągnie dalej, rurkując falbanki sukni na palcach znałam jednego pana od wyścigów, także się tak wiecznie gryzł i dręczył.

Czy jest co nowego? spytał. Zdaje się, że obecna sprawa narobi hałasu odparł mój przyjaciel, zacierając ręce. Mamy dwie godziny wolne. Trzeba zjeść obiad i nabrać sił do działania. Po obiedzie przejdziemy się po łące; świeże powietrze wyruguje z twoich płuc nagromadzoną w nich mgłę londyńską. Wszak jesteś tu po raz pierwszy? Mam nadzieję, że nie zapomnisz tych odwiedzin... Pies Baskervillów.

Przecież ja widzę, że ty nie jesteś szczęśliwy. Czemu czemu? Chciałeś mię mieć jestem twoją, na zawsze twoją. Chciałeś mię mieć tylko dla siebie, zdala od wszystkich, od niego przyjechaliśmy tutaj. Cóż ja jeszcze zrobić mam dla ciebie? Nie uwierzyłbym Bogu, gdyby mi stanął tu w płomiennym krzaku, ale tobie wierzę. ZOFIA. Ach, nie mów tego. Tak chciałabym, abyś ty choć trochę wierzył.

Jak sądzisz: czy świadomość, że jesteś tutaj, wpłynie na jego plany? Zmusi go do ostrożności, a może skłoni do ostatecznych czynów. Jak wielu mądrych zbrodniarzy, jest zapewne zbyt zaufany w swoim rozumie i wyobraża sobie, że nas w pole wywiedzie. I czemuż nie aresztujemy go zaraz? Drogi Watson, ty jesteś stworzony na człowieka czynu. Pierwszym twoim popędem jest działać.

Przerwał je starzec trzęsąc wzniesioną prawicą: «Niemasz zgody Mopanku pomiędzy Soplicą I krwią Horeszków; w Panu krew Horeszków płynie, Jesteś krewnym Stolnika, po matce Łowczynie, Która się rodzi z drugiéj córki Kasztelana, Który był jak wiadomo, wujem mego Pana, Słuchaj Pan historyi swéj własnéj rodzinnéj, Która się stała właśnie w téj izbie, nie innéj.

Z kim tak trafnie rozmawiasz na migi i śmigi? W co wierzysz? Kogo widzisz nad sobą w lazurze? Gdybyś się uczłowieczył, jakie miałbyś lica? Co za stwór się zataił w twej sękatej skórze? Czem jesteś, oglądany przez duchy z księżyca?

*Marta.* Jużem ucichła przecie. Pan Bóg z tobą! Ty jesteś perłą ze wszystkich niemowląt, Jakie karmiłam. Gdybym jeszcze mogła Patrzeć na twoje zamęście!... *Pani Kapulet.* Zamęście! To jest punkt właśnie, o którym chcę mówić. Powiedz mi, Julio, co myślisz i jakie chęci twoje we względzie małżeństwa? *Julia.* O tym zaszczycie jeszcze nie myślałam. *Marta.* O tym zaszczycie!

Mnie jest bez ciebie bardzo ciężko ale nie mylisz się mnie się nic nie stanie, mnie się nie może nic stać... ANDRZEJ. Ale jest mi ciężko. I trzeba to kryć. Oni nie wiedzą o niczem. Ty dla nich jesteś na wsi. Ja nigdy nic nie kryłem przed matką, ale matka moja nawet sobie nie wyobraża, że coś podobnego być może; jej się w głowie pomiesza, jeśli się dowie... ZOFIA. Andrzeju, miej litość nademną.

Słowo Dnia

gruntownych

Inni Szukają