United States or Suriname ? Vote for the TOP Country of the Week !


S kim on żył, co porabiał? każdy gdzie chce wchodzi Byle nie szpieg rządowy, i byle nie w nędzy. Jak ów Wespazjanus nie wąchał pieniędzy, I nie chciał wiedziéć skąd , z jakich rąk i krajów; Tak nie chcą znać człowieka rodu, obyczajów!

To podobieństwo, ten pozór, ta nazwa uspokaja nas i nie pozwala nam pytać, kim jest dla siebie samego ten twór nieszczęśliwy.

Płaczcie, moje panie, nad losem własnym, widząc nędzę materii więzionej, gnębionej materii, która nie wie, kim jest i po co jest, dokąd prowadzi ten gest, który jej raz na zawsze nadano. Tłum śmieje się. Czy rozumiecie straszny sadyzm, upajające, demiurgiczne okrucieństwo tego śmiechu?

*Pani Kapulet.* Tak, ale płacząc, czujesz tylko stratę, Nie tego, po kim płaczesz, moje dziecko. *Julia.* Tak czując stratę, mogę tylko płakać. *Pani Kapulet.* Przyznaj się jednak, że nie tyle płaczesz Nad jego śmiercią, jako raczej nad tem, Że jeszcze żyje ten łotr, co go zabił. *Julia.* Jaki łotr, pani? *Pani Kapulet.* Tenci łotr, Romeo. *Julia.* On i łotr żyją daleko od siebie.

Tak przypuszczałem, a znając twoją odwagę, byłem pewien, że zaczaiłeś się z rewolwerem w garści, czekając na powrótlokatoratej siedziby. A więc sądziłeś, że to ja jestem zbrodniarzem? Nie wiedziałem, kim jesteś, ale poprzysiągłem sobie wykryć tajemnicę. Kiedy się dowiedziałeś o przebywaniu drugiego człowieka na bagnie?

Wy Polaki, ja Ruski, teraz się nie bijem, Jest armistycjum, to my razem jemy, pijem, Często na awanpostach nasz s francuzem gada. Pije wódkę; jak krzykną ura! kanonada. Ruskie przysłowie: s kim się biję, tego lubię. Gładź drużkę jak po duszy, a bij jak po szubie, Ja mówię, będzie wojna u nas. Do Majora Płuta Adjutant Sztabu przyjechał zawczora: Gotować się do marszu!

Uczynił nad sobą wysiłek i głosem spokojnym zupełnie przemówił obojętnie: Z kim mam przyjemność i czem służyć mogę?.. Herman Zieliński. Czy pan.. prezes naprawdę mnie sobie nie przypomina? odparł młody człowiek dobitnie. Dzierżymirski zawahał się chwilę.

Gdy niewidział we dworze rossyjskich żołnierzy, Ani jarmułek, ani czerwonych kołnierzy, Wtenczas kim był, wyznawał; był legionistą, Przynosił kości stare na ziemię, ojczystą, Któréj już bronie niemógł jak go wtenczas cała Rodzina pańska, jak go czeladka ściskała Zanosząc się od płaczu! on za stołem siadał, I dziwniejsze od baśni historye gadał.

Karski parę chwil przyglądał się blaskom gasnącym na zachodzie: majestatyczny widok światła i barw rozbudził w nim znów żywiej wrażenia, które rankiem po nim przebiegły. I wtedy na starym świstku gazety ołówkiem zaczął pisać wiersze niedbałe, jakby spowiedź rzuconą w świat, niewiadomo przed kim i dla kogo.

Oto był los tego, na kim w młodych latach zdawał się leżeć promień nieśmiertelności, on to był przecież, który w ciszy pokoju, oderwawszy się na chwilę od pracy, mówił do siebie cichemi i drżącemi ustami, że ślad jego nie zaginie, że ręka, która wyrwie naturze prawdę, sterczeć będzie świetlana z nocy zapomnienia długo, długo może wiecznie.

Słowo Dnia

powietrzem

Inni Szukają