Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 9 lipca 2025


Widywaliśmy go coraz rzadziej, całymi tygodniami znikał gdzieś na swych karakonich drogach przestaliśmy go odróżniać, zlał się w zupełności z tym czarnym niesamowitym plemieniem.

Coraz to mocniej otulasz się w chustę, W której pierś twoja, jak w gnieździe, się chowa, Trzeba nam było rzec dawniej te słowa, Co dzisiaj zabrzmią spóźnione i puste! Trzeba nam było spleść dłonie uparte I z zamkniętemi iść w słońce oczyma! Dzisiaj te oczy zostaną otwarte, Dzisiaj się warga w pół drogi zatrzyma... Pożarze pierśny, płomieniu ustny, Bezsenne noce, senne poranki!

Dziesiątki białoskrzydłych aniołów, wdów bolejących, załamujących dłonie, tarzających się gwałtownie, czy też pogrążonych w martwocie rozpaczy, setki biustów, postaci zda się, w cmentarnej ciszy nucą oto hymn bólu, w zgodnym akordzie z piersi jakby wyrzucają wszechogólny krzyk cierpienia!.. A promienie zachodu zniżają się tymczasem coraz bardziej...

Tadeusz na którego niespodzianie spadał Grom taki, wstał zmieszany, chwilę nic niegadał, Lecz patrzył na rywala coraz straszniéj, srożéj... W tém wielkiem szczęściem dwakroć kichnął Podkomorzy, «Wiwat» krzyknęli wszyscy; on się wszystkim skłonił, I zwolna w tabakierę palcami zadzwonił: Tabakiera ze złota, z brylantów oprawa, A wśrodku jéj był portret króla Stanisława.

I gdy jasno błękitne światło od okien płynące z szarego tonu zmieniało się w złoto-rudy blask wycinający kontury mebli a coraz dalej ku głębi pokoju rozpływało się w czarniawo-szafirowym cieniu on pochylał się nad martwiejącą w trupiej pozie dziewczyną. Zagwizdaj, Papuziu!... Ona gwizdała, z początku niechętnie, potem coraz więcej zatapiając się w cichej nutce melodyi.

Do Tomaszówki! rozkazał Krasnostawski. Powozik ruszył w dalszą drogę. Turkot jego w milczeniu nocy połączył się z cichnącym coraz bardziej odgłosem kół i dzwonków nejtyczanki lekarza, a dwa kagańce, w dwie przeciwne strony, rzuciły znowu ruchome swe kręgi krwawe w pasmo uśpionych, kirem nocy pokrytych, obszarów.

Położony tylko tuż obok Dzierżymirskiego symboliczny grobowiec jaśnieje jeszcze... Na wpół różowy od blasków czerwonych, blednieć oto właśnie coraz bardziej poczyna w tył przegięty, eteryczny i wielki na grobie tym anioł z marmuru, o rysach przecudnych, o rysach kobiecych, dziwnie nadziemsko zadumanych, a postaci całej wiotkiej i ustawionej na piedestale w ten sposób w powietrzu unosił się, leciał...

Upadał coraz niżej, wreszcie spełnił ostatnią zbrodnię... Ale dla mnie jest on zawsze małym chłopaczkiem z jasnymi kędziorami, którego niańczyłam, jako starsza siostra. Dlatego uciekł z więzienia. Wiedział, że ja tu jestem i że mu nie odmówię pomocy... Przywlókł się do nas, wycieńczony, zgłodniały, ścigany przez policyę.

Że też siedziałem tu, jak bałwan, z założonemi rękoma!... A ty, jak mogłeś wypuścić z opieki sir Henryka!... Biegliśmy dalej wśród ogarniającej nas mgły i coraz większych ciemności. Czy nic nie widzisz? spytał mnie Holmes. Nie odparłem. A to co takiego? zawołał nagle. Dało się słyszeć rzęrzenie. Dolatywało z po za nagiej skały, sterczącej przed nami.

Topolski zaczął przyciszonym głosem zabawiać grupę pań i panien, wespół z wyfraczoną i wymuskaną młodzieżą, uwaga zaś powszechna zwróciła się jednocześnie na młodą i piękną Włoszkę. Coraz ciszej i ciszej, choć opornie, umilkł w końcu, niby morze, tłum wytworny i słuchać poczęto, z pozornem zajęciem...

Słowo Dnia

obrazami

Inni Szukają