United States or Spain ? Vote for the TOP Country of the Week !


*Pani Kapulet.* Ta a nie inna, że w ten czwartek z rana Piękny, szlachetny, młody hrabia Parys Ma cię uczynić szczęśliwą małżonką W świętego Piotra kościele. *Julia.* Na kościół Świętego Piotra i Piotra samego! Nigdy on, nigdy tego nie uczyni! Żdumiewa mię ten pośpiech. Mam iść za mąż, Nim ten, co moim ma być mężem, zaczął Starać się o mnie, nim mi się dał poznać?

Do Tadeusza siedzi Telimena bokiem, Pomięszana, zaledwie śmie nań rzucić okiem; Chciała zasępionego Hrabiego zabawić, Wyzwać w dłuższa rozmowę, w lepszy humor wprawić: Bo Hrabia dziwnie kwaśny powrócił s przechadzki, A raczéj jako myślił Tadeusz z zasadzki; Słuchając Telimeny, czoło podniósł hardo, Brwi zmarszczył, spojrzał na nią ledwie nie s pogardą, Potém przysiadł się jak mógł najbliżéj do Zosi, Nalewa jéj do szklanki, talerze przynosi, Prawi tysiąc grzeczności, kłania się, uśmiécha, Czasem oczy wywraca i głęboko wzdycha.

Hrabia ze Szczęsnej, przyjeżdżający teraz, regularnie, co drugi dzień prawie, stawiał się wówczas niezmiennie. Ładyżyński, uśmiechnięty złośliwie, przyjmował go z otwartemi ramiony, do karamboli natychmiast werbował, nic najczęściej przy tem nie mówiąc o wyjeździe pań, wymijając zręcznie jego pytania w tym względzie.

Comte Topolski... hrabia Topolski... monsieur le comte Topolski... rozległo się po chwili tu i tam po salonach, w milknącym właśnie rozmów gwarze, tło fortepianu bowiem, stojącego na zaimprowizowanej estradzie, zbliżała się w tej samej właśnie chwili sławna artystka, śpiewaczka włoska... Akompaniować jej zamierzał znany profesor i muzyk.

Pan hrabia miał prześliczne turkusowe oczy, wprawione w pożółkłą maskę zgryzionego wątrobiarza. Koczyk stanął przed bramą. Lokaj zlazł powoli i za wrota pociągnął, pasące się obok stado gęsi uciekło z przerażającym wrzaskiem. Koczyk próg bramy przestąpił, wstrząsając woźnicą, pudłem, panią hrabiną, panem hrabią i obydwoma cybuchami.

Hrabia kiwnąwszy głową, rzekł poważnym tonem: Tak to na świecie wszystko los zwykł kończyć dzwonem. Rachunki myśli wielkiéj, plany wyobraźni, Zabawki niewinności, uciechy przyjaźni, Wylania się serc czułych! gdy śpiż zdala ryknie, Wszystko miesza się, zrywa, mąci się i niknie!

Czyż nie piękniejsza nasza, poczciwa brzezina, Która, jako wieśniaczka kiedy płacze syna Lub wdowa męża, ręce załamie, rostoczy Po ramionach do ziemi strumienie warkoczy! Niema z żalu, postawą jak wymownie szlocha! Czemuż Pan Hrabia, jeśli w malarstwie się kocha, Niemaluje drzew naszych pośród których siedzi?

Hrabia widział w nich obraz Elizejskich cieni. Które chociaż boleściom, troskom niedostępne, Błąkają się spokojne, ciche, lecz posępne. Któżby zgadnął że owi, tak mało ruchomi, Owi milczący ludzie, nasi znajomi?

Czy jest kto? zapytał. Pan hrabia z Melsztyna... Czeka w salonie brzmiała odpowiedź. Powiedz, że przepraszam, i za chwilę go proszę! rozkazał Roman, gdy zaś lokaj znikł za drzwiami, uprzejmie z kolei zwrócił się do nieznajomej. Słucham panią... Czem służyć mogę?

Ależ tak podobno jakiś hrabia dołożył do posagu kilka tysięcy ot! z przyjaźni dla ojca. Hrabia dla konduktora? Co pan chcesz, dziś takie czasy... I śmiechy zaczynają się w najlepsze, starsze kobiety sznurują usta i spuszczają oczy. Takie nieskromności w świętem miejscu, nie! ci mężczyźni już żadnej wiary w sercach nie mają!

Słowo Dnia

wstawali

Inni Szukają