United States or Kuwait ? Vote for the TOP Country of the Week !


Hrabia wcisnął na oczy kapelusz i wracał Tamtędy kędy przyszedł, ale drogę skracał, Stąpając po jarzynach, kwiatach i agreście, przeskoczywszy parkan odetchnął nareście! Przypomniał że dziewczynie mówił o śniadaniu; Może już wszyscy wiedzą o jego spotkaniu W ogrodzie, blisko domu? może szukać wyślą? Postrzegli że uciekał? kto wié co pomyślą? Więc wypadało wrócić.

Pociemku barwił łoże we kwiaty i liście, W ciemnem łożu do niego polgnęła biodrzyście. Kształt jej wgarniał w objęcia, płonął w jej upale, A ustami wyławiał dwu piersi korale. „Kiedyż ty mnie podpatrzysz, jako w ciebie dyszę?” „Nigdy cię nie podpatrzę! Dość, że dech twój słyszę!” „Czemuż nie chcesz oczyma wyjść szczęściu na drogę?” „Pocóż jeszcze mam widzieć to, co kochać mogę?”

Jeszczem ja w żadnej chacie dotąd nie bywała, Wiem tylko, że przez szyby widnieję niecała. Jakże cała poprzez drogę Do twej chaty wbiegnąć mogę? Od naporu zieleni runie ściana biała! Nie umawiaj się ze mną pod żadnym jaworem, Bym ciebie nie dosięgła szumem a przestworem, To, co szum wyśpiewa gwarnie, Przestwór znajdzie i ogarnie! A chata twoja stoi przede mną otworem...

Janek drogę od lat trzydziestu zna. Zmienił tylko od chwili ożenienia. Trzeba bowiem było ze dworu do karczmy właśnie koło chaty iść, chaty, którą mu jaśnie pani dała, kiedy Warkę z garderoby wziął i z „werczemdo dworu przyszedł.

Piasku wiślanego! Hej! poczciwe moje wiosło, Ho! ho! Już do ręki mi przyrosło! Ho! ho! Już bez niego żyć nie mogę, Bo z niem codzień ruszam w drogę Ho! ho! Ho! ho! Fale Wisły ono pruje, A łódź chyża w dal szybuje, Na błękitnej, na głębinie, Jak jaskółka lotna, płynie. Stara Wisła, dobra macierz, Szepce z cicha ranny pacierz, Po kościołach dzwony dzwonią Głos ich leci ponad tonią.

Tak było po staremu: a więc mnie zawierzcie, I waszéj rejterady do serca niebierzcie, Kochany Tadeuszku i Wielmożny Grafie; Ilekroć zaś wspomnicie o dzisiejszym trafie, Wspomnijcie też starego Wojskiego przestrogę, Nigdy jeden drugiemu nie zachodzić w drogę, Nigdy we dwóch nie strzelać do jednéj źwierzyny.

Albo wilk bieży pragniesz go odegnać, orłem skrzydłem wilk macha; Dośćzgiń, przepadnijwyrzec i przeżegnać, Wilk zniknie, wrzeszcząccha, cha, cha!” Każdy podróżny oglądał te zgrozy I każdy musiał kląć drogę: Ten złamał dyszel, ten wywrócił wozy, Innemu zwichnął koń nogę.

W drogę zatem... Płyńmy, płyńmy, póki czas!.. zanuciwszy półgłosem wyrazy ostatnie, rzekł starzejący się kawaler, i prowadząc za sobą przybysza, puścił się naprzód. Ostrożnie, z wolna, dwaj panowie posuwać się zaczęli. Czynność to zaś niełatwą była.

Dotarłszy do końca pałacowych sal, Dzierżymirski puścił się w powrotną drogę, zaglądając tam i ówdzie, idąc, wracając błądząc wśród tych drzemiących w chwale własnej, nieprzeliczonych dzieł pędzla tworów talentu ludzi cenionych i wielkich... Setki obrazów przeoczonych, nowych, zastępowały mu drogę...

Zajęliśmy miejsca w wehikule, konie pomknęły szybko; mijaliśmy schludne fermy, otoczone ogródkami, ale woddali szarzały wciąż oparzeliska. Amerykan wjechał na boczną drogę; mknęliśmy wśród łąk żyznych i pól uprawnych. Przy każdym zakręcie, ujawniającym nowe horyzonty, Baskerville wydawał ciche okrzyki zachwytu. Minęliśmy lasek dębowy; zeschłe liście uściełały drogę nowemu dziedzicowi.