United States or Greece ? Vote for the TOP Country of the Week !


Tymczasem koteczek przeczytałKuryera” i, ziewając, powstał z krzesła. Był to wielki, rosły mężczyzna, szeroki w plecach, szeroki w karku, szeroki w czole. Zdrowie, siła biły odurzającym zapachem z tych wspaniale rozwiniętych członków dobrze odżywianego człowieka, twarz mieniła się niemal różową cerą.

Tylko różowa i uśmiechnięta twarzyczka chłopca miała w sobie świeżość małego egoisty, zabierającego w swe płuca najzdrowsze cząstki powietrza, a w usta najlepszy kęs mięsa i największy kawał chleba.

Ona śledziła go ciągle, śledziła uważnie. Słabe światełko lampki płonącej przed Matką Boską oświecało w zupełności różową twarz mężczyzny, lubieżny wyraz ust, tęgą szyję wychylającą się z pod ukraińskich haftów nocnej koszuli. Instynkt samicy ostrzegał , że nie o niej, nie o jej uległości i zżółkłej twarzy myśli w tej chwili ten człowiek.

Podała mi rączkę lalkowatą, jakby dopiero pączkującą, i zakwitła od razu całą twarzą, jak piwonia przelewająca się pełnią różową. Nieszczęśliwa z powodu swych rumieńców, które bezwstydnie mówiły o sekretach menstruacji, przymykała oczy i płoniła się jeszcze bardziej pod dotknięciem najobojętniejszego pytania, gdyż każde zawierało tajną aluzję do jej nadwrażliwego panieństwa.

Ona, różowa, biała, wesoła poddawała się tym pieszczotom, tej wielkiej miłości, jaka otaczała, kąpiąc się niejako w cieple przywiązania i rozsiewając dokoła promienie szczęścia rodzinnego. Każdemu odwzajemniała się dobrem słowem, uśmiechem a drażniąc Nabuchodonozora, głaskała dziecko po głowie; potrąciwszy sługę, uśmiechała się do niej, nazywającpoczciwą idyotką”....

Wara Panie od szkody, na tutejszéj grzędzie Nie dla Waszeci owoc, nic s tego nie będzie Potém palcem pogroził, kaptura poprawił, I odszedł; Hrabia jeszcze chwilę w miejscu bawił, Śmiejąc się i klnąc razem téj nagłéj przeszkodzie; Okiem powrócił w ogród; ale już w ogrodzie Niebyło jéj; mignęła tylko śród okienka Jéj różowa wstążeczka i biała sukienka.

Spojrzał w okno, o dziwy! w promieni przezroczu, W owém sercu, błyszczało dwoje jasnych oczu, Szeroko otworzonych, jak zwykle wejrzenie Kiedy z jasności dziennéj przedziera się w cienie; Ujrzał i małą rączkę, niby wachlarz z boku Nadstawioną ku słońcu dla ochrony wzroku, Palce drobne zwrócone na światło różowe, Czerwieniły się na wskroś jakby rubinowe; Usta widział ciekawe, rostulone nieco, I ząbki, co jak perły śród koralów świecą, I lica, choć od słońca zasłaniane dłonią Różową, same całe jak róże się płonią.

Co widzisz teraz? zapytała go z uśmiechem w głosie. Krew twoją. Bardzo czerwona? O nie, różowa ledwo, jak... Urwał. Jak... no... powiedz. Jak u ryb. Uśmiechnął się. Odwrócili się nagle ku sobie, nie wstając z ziemi. Na wpół rozplotły się jej włosy i na czarną pilśń, na której opartą miała głowę, ściekały, jak strumień złota pociemniałego w ogniu.

Była jasną blondynką, jasną jak słońce promienne... Drobna jej, maluchna buzia różowa i biała śmiała się jakimś dziecinnym, naiwnym śmiechem, żłobiącym w pulchnych policzkach dwa rozkoszne dołki.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają