Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 10 czerwca 2025
Lecz w chwili, kiedym, gwiezdną zachłyśnięty tonią, Dłoń w grzywie zaprzepaścił, tą zbłąkaną dłonią W grzbiecie mego zwierzęcia zmacałem kark Boga! On-że tak mię unosi w szału bezzacisze, Jakby wspólna nam była w bezpowrotność droga? Tak, to on! Wiem napewno i głos jego słyszę: „Jam twój kres!
To chyba prawda... bo Turski jest teraz tak żywy i dzielny, tak sobą tylko zajęty, że mimo swej czułej wrażliwości, zdaje się wcale nie spostrzegać męczącego mego stanu i świdruje mi uszy nieustannym hymnem miłości. Potrzeba mu słuchacza, aby mógł śpiewać; a któż lepiej do tego się nadaje, niż stary, zaufany przyjaciel. Moja teorya stosunków ludzkich sprawdza się raz jeszcze.
Życie me jest więc w ręku mego wroga. *Benwolio.* Wychodźmy, wieczór dobiega już końca. *Romeo.* Niestety! z wschodem dla mnie zachód słońca. Ejże, panowie, pozostańcie jeszcze; Mają nam wkrótce dać małą przekąskę. Chcecie koniecznie? Muszę więc ustąpić. Dzięki wam, mili panowie i panie. Dobranoc. Światła! Idźmyż spać. Braciszku, Zapóźniliśmy się; idę wypocząć.
No tak, tak..., urwał z kolei pan Emil "Wszystko ginie bez litości, nic stałego na tej ziemi, prócz przyjaźni i miłości;" to wszystko nader pięknie brzmi i wygląda, lecz mego zdania, ja osobiście nawet dla przyjaźni zmieniać, niestety, nie uważam za stosowne. Czy zaś ono Januarciowi się spodoba grubo wątpię.. Dorożka w tej samej chwili zatrzymała się.
Co mi? odmruknął Hrabia, dość już téj gawędy, Nudźcie drugich waszemi względy i urzędy; Dość już głupstwa zrobiłem, wdając się z Wać państwem W pijatyki, które się kończą grubijaństwem. Zdacie mi sprawę z mego honoru obrazy; Do widzenia po trzeźwu pódź za mną Gerwazy.
Cóż jest niegodniej, cóż jest większym grzechem: Czy tak mię kusić do krzywoprzysięstwa? Czy lżyć małżonka mego temi usty, Którymi tyle razy go pod niebo Wznosiłam, chwaląc? Precz, uwodzicielko! Serce me odtąd zamknięte dla ciebie. Pójdę poprosić ojca Laurentego, By mi dał radę, a jeśli żadnego Na tę przeciwność nie będzie sposobu, Znajdę moc w sobie wstąpienia do grobu. Cela Ojca Laurentego.
Rodzoniutki braciszek owego wąsala, Żyje dotąd, i s swoich bogactw się przechwala, Zamku Horeszków tyka swych kopców krawędzią, Szanowany w powiecie, ma urząd, jest Sędzią! I Pan mu zamek oddasz? niecne jego nogi Mają krew Pana mego zetrzeć s téj podłogi? O nie! póki Gerwazy ma choć za grosz duszy, I tyle sił, że jednym małym palcem ruszy Scyzoryk swój, wiszący dotychczas na ścianie!
Tak długom błądził na życia pogrzebie, Nie znałem duszy, coby mnie pojęła Anim jej szukał, aż spotkałem ciebie, Równie samotną, żądza mnie zdjęła Jeszcze raz w życiu spojrzeć w twarz anioła: Jeszcze raz w życiu, nim zamknę powieki, Nim darń cmentarzy dotknie mego czoła Wyrzec do ciebie: „Teraz i na wieki.” Znów czuję węża, który mnie oplata Znów czuję Boga, który mnie porywa Sen śmierci znika, a w obszarach świata.
Zdawało się nam, że słyszymy wołanie o pomoc ojca zabłąkanego w wichurze, to znowu, że brat z Teodorem gwarzą beztrosko pod drzwiami. Wrażenie było tak łudzące, że Adela otworzyła drzwi i w samej rzeczy ujrzała Teodora i brata mego, wynurzających się z trudem z wichury, w której tkwili po pachy. Weszli zdyszani do sieni, zaciskając z wysiłkiem drzwi za sobą.
MANEKINY Ta ptasia impreza mego ojca była ostatnim wybuchem kolorowości, ostatnim i świetnym kontrmarszem fantazji, który ten niepoprawny improwizator, ten fechtmistrz wyobraźni poprowadził na szańce i okopy jałowej i pustej zimy. Dziś dopiero rozumiem samotne bohaterstwo, z jakim sam jeden wydał on wojnę bezbrzeżnemu żywiołowi nudy drętwiącej miasto.
Słowo Dnia
Inni Szukają