United States or Singapore ? Vote for the TOP Country of the Week !


Rodzoniutki braciszek owego wąsala, Żyje dotąd, i s swoich bogactw się przechwala, Zamku Horeszków tyka swych kopców krawędzią, Szanowany w powiecie, ma urząd, jest Sędzią! I Pan mu zamek oddasz? niecne jego nogi Mają krew Pana mego zetrzeć s téj podłogi? O nie! póki Gerwazy ma choć za grosz duszy, I tyle sił, że jednym małym palcem ruszy Scyzoryk swój, wiszący dotychczas na ścianie!

Z tymi karakonami to prawda sam przecież pamiętasz... Zmieszałem się. Pamiętałem w istocie inwazję karakonów, ten zalew czarnego rojowiska, które napełniało ciemność nocną, pajęczą bieganiną. Wszystkie szpary pełne były drgających wąsów, każda szczelina mogła wystrzelić z nagła karakonem, z każdego pęknięcia podłogi mogła zlęgnąć się ta czarna błyskawica, lecąca oszalałym zygzakiem po podłodze.

Na jaw z grobu dobyci próbują swej siły W przybytku, który w słońca kąpie się kurzawie, Jak szpital zmartwychwstałych, zwiedzany ciekawie Przez tych, co nie zdołali zmódz jeszcze mogiły. Korzystając z zachwianej przez żywych podłogi, Pożyczonym ku życiu mocują się ruchem, Strasząc dzieci obladłe i radując bogi, Które bawią się wszelkim złudzenia okruchem.

Doszliśmy na palcach do drugiego skrzydła w chwili, gdy kamerdyner wsuwał się do pokoju, na końcu korytarza. Zamknął drzwi za sobą. Podsunęliśmy się cichutko, stąpając ostrożnie, w obawie, aby nas nie zdradziło skrzypnięcie podłogi. Zajrzeliśmy przez dziurkę od klucza. Barrymore stał przy oknie ze świecą w ręku.

Tymczasem w saloniku błękitne światło okien zaczęło stopniowo szarzeć i bielić, jakby przez matowe a brudne szkło przepuszczone. Dwie białe takie smugi jak charty potworne przypadły do podłogi, słały się po dywanie i ginęły w oddali, tuż pod stopami nieruchomie siedzącego mężczyzny.

Ach, ten dziki obłęd popłochu, pisany błyszczącą, czarną linią na tablicy podłogi. Ach, te krzyki grozy ojca, skaczącego z krzesła na krzesło z dzirytem w ręku. Nie przyjmując jadła ani napoju, z wypiekami gorączki na twarzy, z konwulsją wstrętu wrytą dookoła ust, ojciec mój zdziczał zupełnie. Jasne było, że tego napięcia nienawiści żaden organizm długo wytrzymać nie może.

Podłoga, ściany, zdawały się być przesiąkłe wonią potu, brudnej bielizny i piwniczej wilgoci. W kącie bielały skorupy rozbitej miski, przed drzwiami numerów porzucono buty, z których jeden w niepewnem świetle płynącem z wysoko umieszczonego okienka, miał świeżą zelówkę jasno na czarnem tle podłogi się znaczącą.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają