United States or Liechtenstein ? Vote for the TOP Country of the Week !


Niech też do Niehrymowa Ksiądz na nocleg zdąży, Rzekł Ekonom, rad będzie Księdzu Pan Chorąży; Wszakże na Litwie stare powiada przysłowie: Szczęśliwy człowiek, jako kwestarz w Niehrymowie!

Toć na całe już życie przepadła ci wszystko, boćhunor” i cnotę w oczach ludzkich ten zgniłek ci odebrał a dzieciaka na rękę ci rzucił i troskać się o niego kazał. Jak sięobżenityle już prawa do niego nie masz! Już ci ni Bóg, ni ksiądz żadnej sprawiedliwości nie da. Jak żeniaty, to od wszystkiego ochronny! Ale ty od pędraka byłaś oślicą i słusznie cię nieboszczka matka tak przezwała!

Nie cudze dzieci miałeś tylko, księże; nie mów więc, że znasz, że kochasz, jak właśnie zna i kocha matka! Zamilkła, wyczerpana wybuchem. Ksiądz nie odpowiadał nic tylko znów ujął rękę jej w obie dłonie. Po chwili zaczęła innym, miękim, przyciszonym głosem: Pamiętam, był jeszcze taki malutki, ledwie zaczynał biegać i szczebiotać, przyszli do nas żołnierze.

Ksiądz bierze go pod pachę z jednej, dozorca więzienia z drugiej strony. Podparty stoi bezsilny, bezmyślny, prawie martwy. Takiego trupa nie można wlec. Dyrektor każe podać napój wzmacniający. Czekają wszyscy, milczą. Sługa więzienny wnosi napój: mocny arak, gorący, z korzeniami. Nie pije. Nie wie, czego od niego chcą. Sługa bierze kieliszek i wlewa mu do ust.

Idzie więc coraz śmielej i za siebie się nie ogląda, bo wie, że to wszystko jeszcze setki, tysiące razy zobaczy. Idzie na śmierć spokojnie... Nagle wszystko się zapada, wszystko tonie w szumiących jasnych kaskadach. Jak kamień rzucony w wodę, opada ku dnu w głąb fal. Dobrze, że z tyłu podbiega dozorca i chwyta go za rękę, bo ksiądz i posługacz nie unieśliby nagłego ciężaru.

Pytają go, czy niema jakich życzeń. Nie odpowiada. Życzenia? Pytają raz drugi. Nie odpowiada; sylabizuje po cichu: ży-cze-nia. Wychodzą wszyscy, nareszcie ryglują znów drzwi. To chyba sen. Zostaje tylko ksiądz wysoki, cienki, chudy. Bierze go za rękę, mówi coś jednostajnym, bezmyślnym głosem.

Już musiał mieć wtem swoją racyę... Niektórzy wszakże usiłują bronić Honorkę. Stchórzyła! Rozbeczała się! A to głupia! Idyotka! Oślica! Wszystko jedno, dość, że stanąć do oczów nie śmiała. Chodźmy lepiej do ołtarza. Ślub szykantny! Teraz wszyscy cisną się do ołtarza, przed którym ksiądz zamienia młodej parze obrączki.

Tym czasem Podkomorzy i Sędzia między dwiema strony Plac zajęli. Pan Wojski jakby przebudzony Z głębokiego dumania, na środek wystąpił, Obiegał zgromadzenie ognistą źrenicą, I gdzie szmer jeszcze słyszał, jak ksiądz kropielnicą, Tam uciszając machał swą placką ze skóry; Wreszcie podniosłszy trzonek s powagą do góry, Jak laskę marszałkowską, nakazał milczenie.

Pan Ksawery siedzi od rana w biurze telegraficznem może przyniesie lada chwila wiadomość... Mamie wzrok rozjaśnił się. Więc macie jeszcze nadzieję? zawołała więc jeszcze jest ratunek? Bóg wielki, rzekł ksiądz do ostatniej chwili ufać i spodziewać się trzeba. Mamie głowa opadła znów na piersi. Nie, odparła ponuro daremno. Serce mi mówi, że daremno.

Umilkł ksiądz, i niebawem z pobożnem westchnieniem, dorzucił: O to ostatnie właśnie od czasu, gdy jedziemy, myśl ku Najwyższemu wznoszę... Może jej usłuchać raczy!.. Doktór mówił, że z godzin trzy pożyje odparł Krasnostawski, a wyjmując zegarek, rzekł jeszcze: Od chwili tej minęło dwie godziny...

Słowo Dnia

suchą

Inni Szukają