Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 8 lipca 2025


Jeno tyle umieram, ile miłość każe. „A spłodzę tobie syna w mych bioder pożarze.” I spłodziła mu syna na polu, w południe, Kiedy zboże ku słońcu złoci się bezludnie. „Bogom w oczy wsmucony jestem od spowicia, „A weseli się we mnie życie z poza życia. „Pójdźcie ze mną do lasu nieopodal gaju, „Pragnę zbadać twarz ojców, odbitą w ruczaju.

I Dzierżymirski kończy głucho: On w twarz mi to rzucić może, jeśli się dowie o wszystkiem, a wtedy?.. Nie, matko! powtarza głośniej Roman nie żądaj tego ode mnie! Ja, z piętnem pogardy na czole, bez czci tych tłumów, które ujarzmiłem żyć nie potrafię!.. A szczególniej z jej... Oli możliwą pogardą bez jej uczucia żyć nie mogę!..

Nie jest to krzywda, panie, ale prawda, I w oczy sobie mówię. *Parys.* Twarz twoja Do mnie należy, a ty jej uwłaczasz. *Julia.* Nie przeczę, moja bowiem była inna. Maszli czas teraz, mój ojcze duchowny, Czyli też mam przyjść wieczór po nieszporach? *O. Laurenty.* Nie brak mi teraz czasu, smętne dziecię. Racz, panie hrabio, zostawić nas samych.

Zdawało mu się przecież i nie było to złudzenie, bo im lepiej się wpatrywał, tym więcej ufać musiał swoim oczom że przez te rysy błogosławione i natchnione dojrzał twarz inną, więcej mu blizką i więcej kochaną.

No, to siadajmy!.. rzekł wesoło Dzierżymirski. Usiedli jeden naprzeciw drugiego. Roman wpatrzył się badawczo w twarz Orlęckiego, a w oczekiwaniu zwierzenia, którego w duszy tak bardzo pragnął, twarz mu pobladła mimo woli, aksamitne zaś spojrzenie ciemnych oczu stało się bardziej jeszcze przenikliwem i rozumnem. Słucham pana rzekł poważnie.

Światło padało na jego twarz nieruchomą, jakby wykutą z kamienia. Co pan tam widzisz? zawołał sir Henryk. Patrząc na Sherlocka, spostrzegłem, że tłumi wewnętrzne wzburzenie. Rysy jego były chłodne, jak zwykle, w oczach jednak płonął dziwny ogień. To był zachwyt znawcy... rzekł po chwili, wskazując rząd portretów, wiszących na przeciwległej ścianie.

Łamańce rak jego rozrywały niebo na sztuki, a w szczelinach ukazywała się twarz Jehowy, wzdęta gniewem i plująca przekleństwa. Nie patrząc widziałem go, groźnego Demiurga, jak leżąc na ciemnościach jak na Synaju, wsparłszy potężne dłonie na karniszu firanek, przykładał ogromną twarz do górnych szyb okna, na których płaszczył się potwornie mięsisty nos jego.

Uciec, uciec gdziebądź, gdzie nie ma zwierciadeł, nie ma szkieł, nie ma wody, gdzie zobaczyć się nie można! Ale to napróżno. Potwór mój szedł ze mną i każda twarz ludzka była mu zwierciadłem. Czułem dobrze, jak każdy przechodzień musiał we mnie zbrodniarza widzieć, tem nikczemniejszego, że go kara nie dosięgnie. Wiem dobrze, żem dla sądu niewinny, żem jeszcze ten sam szanowny obywatel.

Giestem, pełnym zniechęcenia, wypuścił z rąk trzymane cygaro, twarz zaś, przybrawszy wyraz obojętny, chłodny, poorała się w drobne zmarszczki.

Przez migotanie tych błysków złotawych, jasnoróżowa przelśniewała krew ciepła. Patrzył z zachwytem na te plamy słoneczne, drżące barwami ognia i krwi. Ale ona zamyśliwszy się nie czuła wzroku, który z uwielbieniem po niej przebiegał. I nie odwróciła oczu. Więc przyklęknąwszy jak mógł, pochylił się, aby zajrzeć jej w twarz i spytał: Co tobie? Smutno mi, smutno. Czemu, jedyna? Czemu?

Słowo Dnia

obrazami

Inni Szukają