Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 19 czerwca 2025
Lecz Olka podchwyciła jego słowa i porwawszy go za ręce, gorąco prosić zaczęła: Taże ja właśnie o to za tobą łażę... weźże ty odemnie te swoje pieniądze, bo jeszcze mi je jaka psiakrew ukradnie. On bronił się mięko: Nie mogę, Olka, nie mogę!... Lecz kobieta nacierała coraz gwałtowniej. Taże to są twoje pieniądze! Twoje rodzone, schować mi je kazałeś... Bogać tam!
Podniósł panią, posadził, wody kazał podać i bardzo grzecznie powiedział, że nie zrobi nic, ale to nic zgoła. Ten zwierz w ludzkiej postaci, kat w białych rękawiczkach! I Pan Bóg patrzy na to! Panna Felicya przerwała jej znowu. Leonciu, nie bluźnij. Nie dodawaj grzechu do nieszczęścia. Wola Boża. Więc i widzieć się nie pozwolił? Leoncia wstrząsnęła głową. Nie mogę, mówi, mam rozkaz wyraźny.
Fachowych ściśle żadnych przerwał niezadowolonym trochę głosem Orlęcki. Posiadam jednak języki: angielski, francuski, rosyjski i niemiecki, oraz zdobyte pracą i praktyką obecną rachunkowość i buchalteryę w banku, gdzie urzęduję i skąd w razie potrzeby otrzymać mogę świadectwo odpowiednie. A! zadziwił się mimo woli Roman to dobrze... to bardzo dobrze...
A na innych? Inne wywody były fałszywe. I tak, naprzykład, twierdzisz, że laska jest darem jakiegoś prowincyonalnego klubu myśliwskiego. Przyznaję, że to jest prawdopodobniejsze. Jaki pan stąd wyprowadza wniosek? Znana jest panu moja metoda badania. Zastosuj ją w praktyce. Mogę to tylko wywnioskować, że przed osiedleniem się na wsi, ten lekarz praktykował w mieście.
Nic doprawdy nie mogę jeszcze panu prezesowi w tym względzie powiedzieć odrzekł Orlęcki i dodał natychmiast: Co się tyczy, czy znam właścicieli, to... prawdopodobnie... Zresztą zna się tutaj osób tyle... zatrzymał się. Tylko, vous savez, panie prezesie... otrzymałem list dopiero wczoraj urwał, i dokończył po chwili więc, vous comprenez, czasu nie miałem...
Uczynił nad sobą wysiłek i głosem spokojnym zupełnie przemówił obojętnie: Z kim mam przyjemność i czem służyć mogę?.. Herman Zieliński. Czy pan.. prezes naprawdę mnie sobie nie przypomina? odparł młody człowiek dobitnie. Dzierżymirski zawahał się chwilę.
To twój blask, o mój luby, jaśnieć będzie Na skrzydłach nocy, jak pióro łabędzie Na grzbiecie kruka. Wstąp, o, wstąp w te progi! Daj mi Romea, a po jego zgonie Rozsyp go w gwiazdki! A niebo zapłonie Tak, że się cały świat w tobie zakocha, I czci odmówi słońcu. Ach, jam sobie Kupiła piękny przybytek miłości, A w posiadanie jego wejść nie mogę; Nabytą jestem także, a nabywca Jeszcze mię nie ma!
Kobieta spojrzała mu znów w oczy. Zielone błyski strzeliły z pod jasnych rzęs. Szaleńcze! wyszeptała zdławionym od wzruszenia głosem czyż ja mogę istnieć, nie widząc cię dni kilka?... A do progu już zwrócona, dodała pieszczotliwie: Kochaj twoją... Żabusię!... Portyera zapadła, kobieta znikła, pozostawiając po sobie całą smugę płomiennej namiętności, drgającej w powietrzu.
I Ładyżyński wyciągnął, przy tych słowach, rękę do Krasnostawskiego, a ścisnąwszy ją silnie, rzekł jeszcze. Powinszować mogę tylko, żeś się pan otrząsł ze skrupułów, i życzyć powodzenia na przyszłość!.. Krasnostawski skłonił się, milcząc. Pan Emil zaś, przechodząc natychmiast na inny temat, już mówił: Wiesz pan co?.. Siadaj pan ze mną!.. Mam panu X rzeczy ciekawych do opowiedzenia. Cóż, zgoda?
Może tak światło umieścił, że widać je tylko z tego punktu. Jak ci się zdaje: czy to stąd daleko? Półtorej mili, dwie najwyżej. O ile mogę zmiarkować, jest to w pobliżu Cleft-Tor. Nie musi to być daleko, jeśli Barrymore codzień zanosi tam żywność. Słuchaj, Watson, schwytam tego łotra! I mnie ta sama myśl przeszła przez głowy.
Słowo Dnia
Inni Szukają