United States or Honduras ? Vote for the TOP Country of the Week !


O tyle, o ile!.. teraz śpi po lekarstwie, gorączka spadła nieco, lecz wczoraj było źle bardzo; notabene, prócz klucznicy staruszki, w całym domu nikogo nie ma przy sobie... Możebym ja pojechał tam teraz, do pana Januarego, na noc, co? rzekł Krasnostawski, na dobre zmartwiony.

Widziałam wczoraj takie śliczne róże, białe, ledwie ledwie różowe. I tak tanio, duży bukiet za cztery susy. A powtóre to jest deser dla mnie, bo ty kwiaty nie zbyt lubisz, i może będziesz głodny. Widzisz mnie się tak strasznie chciało mieć te kwiaty... Przepadam za różami, już wczoraj chciałam zaraz je kupić, ale nie miałam ani susa. W Warszawie w każdym pokoju były u mnie kwiaty.

Wystawiłem na korytarz oba buty do czyszczenia. Nazajutrz był tylko jeden. Posługacz nie wiedział, co się stało z drugim. Kupiłem te buty wczoraj i nie miałem ich wcale na nogach. Jeżeli ich pan nie nosiłeś, czemu je dawałeś do czyszczenia? Buty przechodziły przez tyle rąk w sklepie, że potrzebują czyszczenia. A zatem wczoraj, po przyjeździe do Londynu, robiłeś pan sprawunki? Robiłem ich dużo.

A gdy już miał Szaman wychodzić z Anhellim na gwiazdy, pocieszywszy niektóre więźnie, usłyszał szczęk wielki w jednym z korytarzów. Więc obróciwszy się do jednego z tych co szli zanim, spytał go: coby to było, ów szczęk żelaza i bicie? a zaś aresztant odpowiedział: karzą jednego z nas. Zapewne starca, który wczoraj nie chciał pracować dla święta Boskiego, pędzą przez łańcuchy.

Ależ wczoraj jeszcze żachnęła się Ola mówiłeś mi, że nic tak dalece pilnego nie powołuje cię...

Cóżby mi jego słowa powiedzieć mogły? Dnia 10 maja. Co on czuje, nie wiem. Wysilam się próżno, a jednak powinienem i muszę wiedzieć. Dnia 11 maja. Nie wiem nic, ani wczoraj, ani dziś. Te daremne wysiłki mnie męczą. Jestem zdenerwowany, silnie zdenerwowany. Unikam wszystkich; siedzę w swoim pokoju. Mam odszukać duszę, która zniknąć musi, i uczynić swoją. Dnia 13 maja.

Oj, kotku, koteczku ty mój drogi, kochany! wczoraj... przedrzeźniał z kolei wczoraj nic nie wiedziałem jeszcze, a dziś... tu Roman spuścił oczy na raucie właśnie uchwaliliśmy razem z członkami nowozakładającej się współki Przemysłu Fabryczno Krajowego, że ja, jako delegowany, muszę, jechać czemprędzej do Paryża, w celu obejrzenia na miejscu udoskonaleń fabrycznych...

Widzę, że możnaby galopować po tej równinie. Wielu już przypłaciło życiem taką chętkę. Czy widzisz pan zielone plamy, któremi usiana jest ta płaszczyzna? to zapewne kępki traw. Stapleton roześmiał się. To tak zwane Grimpen-Mire, błota nieprzebyte. Jeden krok fałszywy, a śmierć pewna. Niedalej, jak wczoraj, widziałem na własne oczy, jak zapadł w nie młody źrebak. Pochłonęło go trzęsawisko.

Tylko po co ten fałsz: narzekania w listach, skargi na samotność duchową, prośby, abym przyjechał. Dlaczego kłamać przed innymi i przed sobą, dlaczego łudzić się nazwami uczuć, których nie ma? Gdyby nie nazwy, które symbolami, uczucia nasze nie różniłyby się wiele od uczuć ślimaka lub pająka. Wczoraj nie miałem najmniejszej ochoty wychodzić wieczorem po obiedzie.

I jakiś prąd kiełkującego, czynnego bezustannie życia, lecącego na oślep jakby przed siebie, niepomnego byłego, znikłego już "wczoraj", w ciągłej, śpiesznej pogoni teraźniejszości i jutra bił od tych uganiających się mas ludzkich, zawrotną siłą ciągnął jakby ku sobie pochłaniał i wabił...

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają