United States or Portugal ? Vote for the TOP Country of the Week !


Nic doprawdy nie mogę jeszcze panu prezesowi w tym względzie powiedzieć odrzekł Orlęcki i dodał natychmiast: Co się tyczy, czy znam właścicieli, to... prawdopodobnie... Zresztą zna się tutaj osób tyle... zatrzymał się. Tylko, vous savez, panie prezesie... otrzymałem list dopiero wczoraj urwał, i dokończył po chwili więc, vous comprenez, czasu nie miałem...

A pany? spytał machinalnie Krasnostawski, używszy utartego pomiędzy ludem miejscowym wyrażenia, oznaczającego w liczbie mnogiej, właściciela danej wioski. Nykoho ne baczył! odrzekł zapytany i dodał zarazem, że Szmul, żyd z karczmy wiejskiej, powiedział mu, że państwo na dobre wyjechali. Każut, szczo do Szczesnoi, do jasnoho grafa Topolskoho! poinformował znowu wyrostek.

Czyś go widział? Nie. Skąd wiesz o nim? Mówił mi Seldon przed tygodniem. Tamten ukrywa się także, ale, o ile mogę zmiarkować, nie jest więźniem. To mi się wcale nie podoba... dodał tajemniczo. Słuchaj, Barrymore rzekłem. Przybyłem tu w interesie twojego pana. Powiedz mi otwarcie: co ci się nie podoba? Wahał się, jak gdyby żałował swego odezwania, lub nie mógł znaleźć słów do wyrażenia myśli.

Cóż pana obecnie do mnie sprowadza? przerwał Dzierżymirski pośpiesznie, niechcący jakby, puszczając mimo uszu ostatnią uwagę. Rad jestem niezmiernie z widzenia się naszego, z przyjemnością usłużę, jeśli będę mógł to uczynić... dodał jeszcze, jak mógł najprzychylniej.

Chciał dołożyć i nazwisko, Lecz, nim pierwsze T napisał, Myślał pół godziny blizko. Głową i piórem kołysał I nic więcej nie napisał, Tylko do pierwszej litery Dodał małe kropki.... cztery. Gdy już napisane widzi, Jeszcze patrzy, jeszcze bada; Niechaj z tego nikt nie szydzi, Bo z djabłami rzecz nielada.

Ciekaw jestem, coby też Holmes powiedział na naszą wyprawę rzekł baronet. To godzina duchów; grasują teraz po bagnie... dodał nawpół żartobliwie. Jakby w odpowiedzi na te słowa, po trzęsawisku rozległ się ów głos przeraźliwy, który już raz słyszałem w pobliżu Grimpen-Mire. Wiatr niósł go wśród nocnej ciszy; z początku było to ciche warczenie, niebawem przeszło w straszne wycie.

Niech Maryś idzie do kuchni, do Magdaleny wyrzekł mrużąc oczy, a odwróciwszy się w stronę Seweryna, dodał ze śmiechem: moja siostrzyczka! Malutka schowała się czemprędzej, nie omieszkawszy pokazać nieznajomemu końca różowego języka. Chłopiec wzruszył ramionami. Pan daruje, ale to jeszcze małe! wyrzekł, otwierając drzwi na rozcierz proszę pana, jadalnia!...

Zatrzymał się w przemówieniu swem młody człowiek, po chwili zaś dodał; z goryczą: Jednak... myślałem, że pan... prezes, pomimo to, raczy mnie sobie przypomnieć. Cóż robić omyliłem się!.. młodzieniec powstał, gotów do wyjścia.

Orlęcki umilkł na chwilę, poczem, dodał nieco smutnie : Jak najpiękniejsza od słońca płowieje materya, tak i najbarwniejsze życie blaknie od nieprzychylnych ciosów życia. Szarzyzną ono dla mnie dzisiaj trudno! westchnął, i zamilkł znowu. W nadziei, dowie się jeszcze oczekiwanego przezeń "clou" historyi tej całej, milczenia tego nie przerywał Dzierżymirski.